Przejdź do zawartości

Władysław Witwicki

Z Wikicytatów, wolnej kolekcji cytatów
Władysław Witwicki (1945–1948)

Władysław Witwicki (1878–1948) – polski psycholog, filozof i historyk filozofii, tłumacz, lektor radiowy, teoretyk sztuki i artysta.

Dobra Nowina według Mateusza i Marka

(tłum. Władysław Witwicki, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1958)

 Poniżej znajdują się wybrane cytaty, więcej znajdziesz w osobnym haśle Dobra Nowina według Mateusza i Marka.
Ta sekcja ma chronologiczny układ cytatów.

Wstęp Władysława Witwickiego

  • Uważne prześledzenie tekstów zmusza przede wszystkim do uznania, że postać Jezusa, wyłaniająca się z treści Ewangelii, żadną miarą nie może być wymysłem Ewangelistów, mitem gwiazdowym, fikcją literacką, tak jest żywa, wyraźna i tak niespodziana w swej strukturze duchowej.
  • Do odtworzenia postaci duchowej Jezusa trzeba by uwzględnić nie tylko dwie pierwsze Ewangelie, ale wszystkie cztery. Komentarz tutaj podany stawia sobie zadanie skromniejsze: dojść, jak właściwie rysuje Jezusa grecki tekst Ewangelii wg Mateusza i Marka. Więc komentarz nie mówi, jaką była naprawdę sylweta psychologiczna Jezusa, tylko mówi i chce mówić, jak ona się przedstawia w tych dwóch Ewangeliach.
    • Źródło: s. 16–17

Dobra Nowina według Mateusza

(Przekład Ewangelii Mateusza)

  • Wtedy przybywa Jezus z Galilei nad Jordan do Jana, żeby go Jan ochrzcił. A Jan nie pozwolił mu i powiada: „Toś ty mnie powinien ochrzcić, a ty przychodzisz do mnie?” Jezus mu odpowiedział: „Dajno pokój na razie. W ten sposób wypada nam dopełniać wszelkiej sprawiedliwości”. Wtedy dał mu pokój. Jezus zanurzył się i natychmiast wyszedł z wody. I oto otworzyło mu się niebo i zobaczył Ducha Bożego, jak zstępował niby gołąb i szedł na niego. I oto głos z nieba mówiący: „To jest mój syn ukochany, który mi się spodobał”.
    • Źródło: Mt 3,13–17; s. 26
  • A kiedy Jezus przyszedł w okolice Cezarei Filipa, zaczął pytać swoich uczniów tymi słowy: „Co ludzie mówią, że kim jest Syn człowieka?” A oni powiedzieli: „Jedni mówią, że to Jan Chrzciciel, inni, że to Eliasz, inni, że Jeremiasz albo jeden z proroków”. A on im mówi: „A wy myślicie, że kto ja jestem?” Na to mu Szymon Piotr powiedział: „Ty jesteś Pomazaniec, Syn Boga Żywego”. Na to mu Jezus powiada: „Szczęśliwyś ty Szymonie, synu Jonasza, bo nie objawiły ci tego ciało i krew, tylko mój Ojciec w niebie. I ja ci też powiadam, że ty jesteś Skałosz i na tej skale ja zbuduję swoje zgromadzenie i nie przemogą go bramy Hadesu. I dam ci klucze królestwa nieba. Cokolwiek byś związał na ziemi, będzie związane w niebie, a cokolwiek byś rozwiązał na ziemi, to będzie rozwiązane i w niebie”.
    • Źródło: Mt 16,13–19; s. 65
    • Zobacz też: Pomazaniec

Dobra Nowina według Marka

(Przekład Ewangelii Marka)

  • Więc idą do domu. I znowu schodzi się tłum, tak, że oni nie mogli nawet chleba zjeść spokojnie. Jak to usłyszeli jego najbliżsi, wyszli, żeby go siłą wziąć, bo mówili, że oszalał. I uczeni w Piśmie, którzy przyszli z góry, z Jerozolimy, mówili, że on ma Belzebula i że w roli księcia czartów wyrzuca czarty.
    • Źródło: Mk 3,20–22; s. 113–114
  • Później, kiedy w jedenastu leżeli przy posiłku, ukazał się im, łajał ich niedowiarstwo i zatwardziałość serc, że nie uwierzyli tym, co go widzieli zmartwychwstałego. I powiedział im: „Idźcie na cały świat i głoście Dobrą Nowinę wszystkim stworzeniom. Kto uwierzy i ochrzci się, będzie ocalony, a kto nie uwierzy, będzie skazany. A tym, co uwierzą, będą towarzyszyć takie znaki: w imieniu moim będą wyrzucali diabłów, językami będą mówili nowymi, węże będą brali do ręki i gdyby nawet co śmiertelnego pili, nic im to nie zaszkodzi. Na niemocnych będą ręce kładli i ci będą się mieli dobrze”. I otóż Pan Jezus, po przemowie do nich, został wzięty do nieba i zasiadł po prawej ręce Boga. A tamci poszli i głosili wszędzie, a Pan z nimi współdział i utwierdzał słowo, za pomocą znaków, które za nim szły.
    • Źródło: Mk 16,14–20; s. 154–155

Komentarz Władysława Witwickiego

  • W każdym razie ta para małżeńska, którą spotykamy w pierwszym rozdziale Mateusza, to jest dwoje ludzi, którzy nie żyją ze sobą ani fizycznie, ani duchowo. Każde z nich ma swoje zamknięte życie wewnętrzne i swój osobny stosunek z Bogiem, a kontaktu duchowego między nimi nie ma. Rysy usposobienia wybitnie schizotymiczne. Nie o to chodzi, czy tak było naprawdę – chodzi o to, co było widoczne w duchu autora Ewangelii i w duchu tych kół, dla których pisał i miał u nich powodzenie.
  • Żydzi neofici umieli wszędzie dojrzeć w Starym Testamencie związek z życiem Jezusa i przepowiednię, która właśnie jego dotyczyła, a kto czytał i rozumiał Stary Testament inaczej, ten był zaślepiony. Podobnie ustęp z Jeremiasza XXXI 15 znalazł zastosowanie do opowiedzianej tu rzezi niewiniątek. Widać, że opowiadań tych i miejsc ze Starego Testamentu nie gromadził tu historyk ani filolog, tylko człowiek czytający pisma proroków i Psalmy po swojemu, opanowany jedną myślą nieodpartą, że tam wszędzie chodziło o Jezusa. Nawet, kiedy mówiło się o czym innym. Stąd nieodparte poczucie ukrytego związku między brzmieniem cytat starotestamentowych a szczegółami z życia Jezusa.
  • Psychika Jezusa, tak jak przyświeca przez opowiadania Ewangelii, nie jest w żadnym razie psychiką człowieka pospolitego, codziennego, zrównoważonego. Wtedy by nie był tym, czym był. Mamy tu na każdym kroku do czynienia z rozdwojeniem wewnętrznym, z osobistą realizacją poezji czytanej, z przekonaniami nieodpartymi, które nie pochodzą ze spostrzeżeń uważnie kontrolowanych, tylko rodzą się same, z odczuciem swojej potęgi nadludzkiej i misji dziejowej, z przymusami wewnętrznymi, z nieliczeniem się z powagami i sugestiami otoczenia, z zaburzeniami w kontakcie z otoczeniem, z zachowaniem się, które niepokoi najbliższych jak w Ewangelii Marka r. III 21 i prowadzi do katastrofy nieuniknionej.
  • Stale nastawiony egocentrycznie i podmiotowo. W stosunku do Żydów biednych, małych i wierzących był zawsze łaskawym dobroczyńcą; w stosunku do opornych, krytycznych, potężnych przeciwników niemiłosierny i skrajny. Seksualnie obojętny, a chłodny. W stosunku do ludzi zasadniczo oschły. Kontakt z ludźmi powierzchowny – chwilami przerywany w ogóle. Mimo to potężny wpływ sugestywny na najbliższych. Osią jego psychiki wydaje się poczucie Synostwa Bożego, zaznaczone po raz pierwszy podczas chrztu w Jordanie, u Jana.
    • Opis: o Jezusie z Nazaretu.
    • Źródło: s. 379
  • Takiej postaci, tak powiązanej psychologicznie i tak żywej nie skomponował Mateusz. To jest postać z krwi i kości, a nie wycięta z papieru ani z fantazji ludu wysnuta. Znamy ją z obrazów i z posągów w koronie i z aureolą i z sercem na chitonie – w tekście, uważnie czytanym, ona nabiera życia i staje się osobiście bliższa, bo bardziej zrozumiała po ludzku.
    • Opis: o Jezusie z Nazaretu.
    • Źródło: s. 379

Dusze chore

(Czytelnik, Łódź 1948)

  • Któż więc jest psychicznie normalny? Jeżeli normalny znaczy: „taki, jaki powinien być”, to normalny byłby człowiek mądry, dobry i energiczny. A jeżeli normalny znaczy: najpospolitszy, to normalny byłby człowiek, który się niczym nie odznacza, potrafi w dobrych czasach utrzymać siebie i rodzinę, żyje w szczęśliwym małżeństwie, jeżeli się dobrze ożenił, nie zaniedbuje się w pracy, jest zadowolony z ludzi i ludzie są zadowoleni z niego. Jakiekolwiek ma upodobania, wszystkie są niezbyt gwałtowne, on na żadnym punkcie nie przesadza; ma średnie radości i średnie przykrości.
  • Nie próbuj przekonywać człowieka zarozumiałego, że jest zarozumiały, upartego, że jest uparty, ograniczonego, że jest ograniczony. On nabierze przekonania, że go nie rozumiesz i zaczepiasz go niesłusznie, bo ta jego rzekoma zarozumiałość – to tylko poczucie własnej godności, upór – to tylko silna wola, a pozory ograniczenia stąd, że mu się daje za trudne zadania.
  • Nierzadko ludzie chorzy psychicznie osiągają wysokie stanowiska i rozporządzają życiem i mieniem innych. Pisać o tym wolno dopiero po ich śmierci i to tylko wtedy, jeżeli ich nie otacza nakazana cześć.
    • Źródło: s. 3
    • Zobacz też: wariat

Instynkty, uczucia, afekty

(Czytelnik, Łódź 1947)

  • Człowiek różni się na ogół od zwierzęcia, ale nosi w sobie zwierzę, które powinien wytresować, aby słuchało rozumu.
  • Grube mury, zasłonięte okna, gołe ściany, przymusowa samotność powodują to, że fantazja zaczyna stwarzać zmyślone pole do wyładowania się instynktów odciętych od możliwości realnych.
  • Instynkt zabawy objawiają i młode zwierzęta, i ludzie w każdym wieku. Dzieci potrzebują jej więcej, dorośli poświęcają zabawie czas wolny od pracy zawodowej. Tylko dla artystów, utrzymujących się ze swojej sztuki, zabawa staje się pracą zawodową.
  • Jeżeli ci kiedyś zależy na utrzymaniu tajemnicy, nie powierzaj jej osobom zaufanym, tylko jej pilnuj sam. Przecież tylko osoby budzące zaufanie mogą go nadużywać.
  • Żaden z nas nie zna dostatecznie swojej natury. To znaczy: nikt nie wie, do jakiego stopnia potrafi, jeżeli zechce, opanować któryś ze swoich instynktów, ile przykrości potrafi znieść, jakie przeszkody zwalczyć, bez czego się obejść, jakiej przyjemności sobie odmówić i jakie trudy wytrzymać, jeżeli zechce. (…) Człowiek potrafi zwykle więcej, niżby przypuszczał, jeżeli go do tego skłania strach, miłość, ambicja, poczucie obowiązku, żądza wiedzy – uczucia silne i trwałe.

Karol Libelt

(odczyt wygłoszony na 53. posiedzeniu naukowym Polskiego Towarzystwa Filozoficznego we Lwowie, 29 maja 1907)

  • A Libelt, to nawet nie pozytywista starej daty, to człowiek z epoki już nie ojców, ale dziadków naszych. (...) Człowiek z pierwszego pokolenia demokratów, co to głosili braterstwo ludów w walce przeciw tronom Europy, człowiek z epoki przełomowej, w której się zmagały sprzeczne stare i nowe prądy zarówno na polu życia politycznego, jak i czystej myśli ludzkiej. Z jednej strony nieznośna reakcja policyjno-klerykalna w interesie rządzących dynastii i dla zachowania starego, przednapoleońskiego porządku, z drugiej grupy młodych, zapalonych nowatorów, wierzących w przyszłe szczęście ludzkości i w to, że je wywalczyć potrafią drogą radykalnych reform ekonomicznych, które wymarzyli w samotności.
  • U każdego z naszych filozofów współczesnych, podobnie jak u poetów, widać chętną i łatwą wiarę w rzeczy poza zakresem doświadczenia stojące, skłonność do rzeczy niejasnych a uroczych wielkością, sposób myślenia religijny, nie podkopany krytyką, widać szczególną skłonność do łączenia niezgodnych, czy sprzecznych myśli i prądów, widać skłonność do przepowiedni i proroctw, a na tle tego wszystkiego gorący, szczery patriotyzm.
    • Opis: o polskich XIX-wiecznych filozofach.
    • Zobacz też: filozof

Myślenie

(Czytelnik, Łódź 1947)

  • Prawda jest to zgodność naszych myśli z rzeczywistością, a nie: zgodność naszych słów z naszymi myślami. To ostatnie nazywa się prawdomównością, szczerością, otwartością, sztuką wymowy i zależy od dobrych chęci mówiącego i od jego sprawności stylistycznej, a to, czy moje sądy są prawdziwe, czy mylne, nie zależy ani od moich chęci, ani od mojej wprawy w wyrażaniu myśli.
  • Prostowanie ludzkich sądów opartych na uczuciach to sprawa trudna i delikatna. Ludzie łatwo zaczynają nienawidzić tego, który im próbuje wykazywać mylność lub bezpodstawność sądów opartych na uczuciach. Łatwiej ich sobie zrazić niż przekonać, jeżeli ich tendencje logiczne nie są dość żywe, a uczucia są gorące.

Pogadanki obyczajowe

(Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1957)

Ta sekcja ma chronologiczny układ cytatów.
  • Kapłani podawali się za jedynych piastunów i szafarzy objawień boskich w sprawie dobra i zła; głosili nawet, że Bóg niegdyś zakazał człowiekowi spożywać owoców z drzewa wiadomości dobrego i złego pod karą śmierci. Ta przenośnia znaczyła tyle: Masz gotowe przykazania: tak rób, a tego nie rób! A czemu tak, a nie inaczej, tego ci wiedzieć nie wolno. O tym nie będzie decydować twój rozum, tylko wola Boga.
  • Kant sądził, że ta zasada działania jest etycznie dobra, która mogłaby obowiązywać wszystkich. A która by się nie mogła utrzymać jako zasada powszechna – ta zła. Jakby tylko te buty były dobre, które się nadają do produkcji seryjnej.
  • Postępowanie moralne – to tyle co oliwa w maszynie społecznej. Zmniejsza nieuniknione tarcia i umożliwia bieg życia społecznego, nie psując machiny społecznej.
  • My nie znamy przyszłości i nie wiemy, które i jak wysokie osiągnięcia są nam pisane i nie znamy naszych własnych sił ukrytych, a tym samym nie znamy możliwości otwartych przed nami. Losy są dla nas zakryte i dlatego warto je ciągnąć. To wiemy, że bez wysiłków nie osiągniemy żadnych wyników. Kto w ogóle opuszcza ręce, temu pisana jest przegrana. To wiemy. A czy nie leżą przed nami najpiękniejsze wyniki usiłowań rozumnych, tego nie wiemy. Jeżeli ich nic nie wyklucza, to są możliwe. Jeżeli nie wiemy, żeby je coś miało wykluczać, uważamy je za możliwe. Warto do nich dążyć i próbować, podjąć ryzyko.
  • Przyjemności, używane na co dzień, więdną prędko, powszednieją, zbyt wielkich dóbr doczesnych nikt spożyć i tak nie potrafi, choćby próbował jeść po dwa obiady dziennie, w największych pałacach zdarzają się samobójstwa z przesytu życiem, więc to wielkie powodzenie życiowe nie jest czymś, czego by warto ludziom zazdrościć. Cóż dopiero, kiedy jest okupione kalectwem, niepokojem i samotnością.
  • Otóż do wad obyczajowych wypada zaliczyć, jako ich źródło najobfitsze, ograniczenie umysłowe, które człowieka czyni ślepym na ból i strach innych istot żywych, na ich pokrewieństwo z nami i na następstwa czynów złych. Niejeden człowiek jest za głupi na to, by być dobry, i niejeden idiota puścił z dymem chałupę, aby oglądać coś jak pożar Rzymu w miniaturze.
  • Każde państwo jest spółką przymusową, która uchodzi za dobrowolną. (Lepsza spółka przymusowa niż anarchia.)
  • I to grozi kłamcy, że ludzie mu nie powiedzą, że stracił ich zaufanie, tylko przez ostrożność albo przez delikatność udają dalej, że mu wierzą, i tak kłamca wpada we własne sieci, nie wie, że go okłamują ci, których on sam chciał oszukać.
    • Źródło: s. 153
    • Zobacz też: kłamca

Psychologia

Tom I

(Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1962)

  • Chwilową przemijającą dyspozycję do spostrzeżeń nazywamy uwagą i stwierdzamy na każdym kroku, że uwaga nasza ma ciasne granice.
    • Źródło: s. 282
    • Zobacz też: uwaga
  • Dokeci przypisywali Chrystusowi wyłącznie naturę boską. Arianie wyłącznie naturę ludzką. Utrzymał się i zwyciężył kierunek, który oba te stanowiska uznał za fałszywe, a nie jedno tylko, i głosi naukę o Bogu-człowieku, czyli o istocie śmiertelnej – nieśmiertelnej, wszystko wiedzącej nie wszystkowiedzącej, wiecznej niewiecznej, cielesnej niecielesnej, skończonej nieskończonej itd. I to ma swój urok. Co by zostało z poezji, gdyby z niej wymazać wszystkie ślady sprzeczności.
  • Dusza w poezji Platona to właściwie drugi żywy człowiek niewidzialny, z własnym osobistym życiem, wetknięty w ciało ludzkie i uwięziony w nim od chwili urodzin aż do momentu śmierci. Po śmierci człowieka żyje dalej, miewa dziwne przygody i nie umiera w ogóle nigdy. Takie mniej więcej pojęcie duszy, mętne i sprzecznymi cechami wyposażone – za czym niewątpliwie taki przedmiot nie istnieje – utrzymuje się do dziś w ludowych wierzeniach; nie należy jednak do nauki.
  • Fantazja niekrępowana inteligencją cechuje typy utopistów, fantastów, niepoprawnych marzycieli, ludzi nie myślących „realnie”. Jeśli ich nieraz spotyka nieoczekiwane powodzenie, łatwo wówczas z nich przyjaciele robią wieszczów, geniuszów, jasnowidzów, umysły ponad ludzką miarę, osoby na pół boskie. Zabieg pospolity w życiu literackim i politycznym i często szczery.
  • Gdyby się udało stwierdzić życie pośmiertne, nie świadczyłoby to wcale o nieśmiertelności bezwzględnej i życiu wiecznym. Tego w ogóle żadne spostrzeżenie nigdy stwierdzić nie pozwoli. Potrzebny byłby do tego czas nieskończenie długi. Toteż sprawa nieśmiertelności duszy nie należy w ogóle do nauki o faktach i dyspozycjach psychicznych; zostanie zawsze tylko przedmiotem wiary.
  • Instynkt gatunkowy, w końcu, to potrzeba jak najściślejszego zbliżania się do osobników drugiej płci i tworzenia z nimi związków solidarnych, które przy sprzyjających warunkach stają się trwałymi zawiązkami rodzin. Objawem tego instynktu jest też troska o los potomstwa, upodobanie do dzieci, a w braku własnych, potrzeba hodowania i pielęgnowania innych istot żywych, rozwijających się i potrzebujących pomocy. Mogą to być kwiaty, psy, koty, cudze dzieci.
    • Źródło: s. 201
    • Zobacz też: rodzina
  • Jeśli uwaga jest skierowana „na wewnątrz”, na przedmioty nie dane we wrażeniach zmysłowych, głowa często zwisa dając ulgę mięśniom karku, wspiera się odruchowo na ręku, zjawia się bezwładna, wygodna pozycja ciała. Te ruchy mimiczne nie zawsze świadczą o tym, że ktoś już uważa. Często wykonuje je ten, kto szczerze chciałby tylko uważać albo udaje skupionego. Przykłady łatwo znaleźć na lekcjach, w szkole, w kościele, w towarzyskiej rozmowie.
    • Źródło: s. 294
    • Zobacz też: uwaga
  • Magiczny i religijny pogląd na świat i życie spotyka się też w wielu duszach obok równoczesnego poglądu racjonalnego. Sprzeczność między nim zachodząca sama uchodzi wówczas uwagi albo zostaje świadomie czy nieświadomie zepchnięta pod poziom świadomości.
    • Źródło: s. 353
    • Zobacz też: pogląd
  • … mało który sam wpadnie na to, że fabryki perfum pracują pośrednio dla klinik położniczych.
    • Źródło: s. 24
    • Zobacz też: perfumy
  • Można przecież całą duszą przylgnąć do błędu, do frazesu, do sprzeczności. Nie wszystkie silne przekonania są prawdziwe. I nie są tym bliższe prawdy, im są mocniejsze. Upór i błąd spotykają się zbyt często. Gotowość do ofiar i śmierci świadczy więc wyłącznie tylko o sile czyjegoś przekonania, a nie dowodzi zgoła jego prawdziwości. Mimo to, działa jako czynnik sugestywny na mało krytyczne otoczenie i wydaje się mylnie, a jednak prawie że powszechnie, walną gwarancją prawdy.
  • Nasuwa się pytanie, co to jest natchnienie i czy wszystkie dzieła sztuki powstają właśnie w natchnieniu. Etymologicznie ten wyraz przypomina chuchanie komuś w usta, czyli dzielenie się z nim własnym tchem. U pierwotnych ludzi dech i duch na jedno wychodzi, a dmuchanie w kogoś uchodzi za sposób dobry do udzielania mu pewnych myśli własnych. W podaniu żydowskim Bóg tchnął ducha w Adama. U Platona natchnienie artystyczne polega na tym, że w artystę wchodzi na czas jakiś bóstwo, muza i gospodaruje w jego ciele, podczas gdy własna jego dusza zachowuje się wtedy zupełnie biernie.
  • Nic dziwnego, że malarze XVII i XVIII wieku malując na sklepieniach kościołów obrazy szczęścia pośmiertnego, przedstawiali figury świętych bujające pomiędzy obłokami. Aż do wynalezienia aeroplanów niebo i obłoki i utrata ciężaru i ułatwienie lokomocji między chmurami to były najżywsze obrazy szczęścia i potęgi nadludzkiej.
  • Obserwacje faktów psychicznych prowadzić można bezpośrednio tylko na sobie samym. Obserwowanie własnego życia psychicznego nazywamy introspekcją. Pośrednią obserwację można prowadzić i na innych jednostkach, spostrzegając i notując systematycznie objawy ich życia psychicznego, jak: słowa i zwroty w pewnych sytuacjach wypowiadane, z uwzględnieniem ich tonu, gesty i wyrazy twarzy, odruchy proste i zachowania się złożone.
  • Psychologia nie interesuje się tym, czy istnieją naprawdę przedmioty, rzeczy, osoby, czy istnieją cechy, czy tej strukturze naszych układów wrażeniowych odpowiada coś w rzeczywistości, czy też jest to tylko nasz sposób ujmowania rzeczywistości, która jest naprawdę inna, czy może nic w ogóle jej nie odpowiada. Tymi pytaniami zajmuje się teoria poznania. Psycholog musi tylko stwierdzić, że wrażenia, które przeżywamy, nie stanowią chaosu, tylko się układają, krystalizują w układy spoiste.
  • Rozwój świata organicznego doprowadził od istot nieświadomych do przytomnie myślących; w rozwoju kultury człowieka widać również linię rozwojową, która zdaje się prowadzić od snów, marzeń i mitów pełnych sprzeczności, od magicznego poglądu na świat do przytomnego poznania i wiedzy, ale równocześnie widać, jak ludzkie zbiorowiska i jednostki cenią swoje sny na jawie i nie zaprzestają ich, mimo ustawicznego postępu wiedzy.
  • Słowacki w Beniowskim w wielu miejscach pozwala zajrzeć do swego warsztatu artystycznego. Chwilami tylko daje do zrozumienia, że go ponosi fantazja – chwilami akcentuje swą zupełną przytomność i świadomą, celową robotę. Przy tym niektóre ustępy wyglądające na bezpośrednie wyrazy porywającego uczucia są przerabiane ze starego i doklejone później. Tak np. znany ustęp kończący pieśń czwartą.
  • Twarz to tylko wystawa organów zmysłowych, tych stacji odbiorczych, w których świat zewnętrzny nadaje depesze do nas, i zbiór sygnałów, z których drudzy ludzie odczytują, mniej lub więcej trafnie, nasze życie duchowe, wyrażone w ruchach mimicznych. Prócz tego, twarz – to uzbrojone wejście do przewodu pokarmowego, ale jedno z drugim może gwałtownym ulegać zmianom bez większej zmiany w życiu duchowym i może się nie zmieniać wcale przy najdalej idących zmianach życia psychicznego. Często umarły wygląda jak śpiący, kłamca jak człowiek szczery, a twarz człowieka, który stracił zęby, przeszedł ospę i zapuścił brodę, robi się nie do poznania, mimo że on sam nie zmienił się zasadniczo.
    • Źródło: s. 53
    • Zobacz też: twarz
  • Twórczość naszej fantazji przejawia się normalnie w snach. W odstępach powtarzających się okresowo co kilkanaście godzin zapadamy w osobliwy stan fizjologiczny zwany snem i na jego tle zwykła imaginacja nasza działać szczególniej żywo. Przeżywamy wtedy nie tylko osobliwe grupy wyobrażeń wytwórczych, ale, obok nich, często złudzenia i halucynacje, przekonania i supozycje, wiążące się w całości nieraz wcale nie chaotyczne. W snach czujemy się świadkami rzeczywistości, którą nieraz dopiero po zbudzeniu się umiemy ocenić jako złudę, przedmiot marzeń pewnych. Jednocześnie istnieje uderzające podobieństwo między marzeniami sennymi a dziełami sztuki. Twórczość artystyczna przypomina sny świadome albo sny udane.
  • Uczuciowe tło procesu tworzenia jest przyjemne, dodatnio zabarwione, choćby treścią dzieła były obrazy uczuć przykrych. W chwili szczerego cierpienia, które absorbuje, niepodobna opracowywać go artystycznie. Jeżeli dzieło sztuki daje wyraz cierpieniu twórcy – cierpienie to albo już minęło, albo osłabło tak, że pozwala się oglądać w lustrze introspekcji i odrysowywać w pewien modny a nie zużyty deseń.
  • W dziejach kultury duchowej w Europie widać okresy wielkiego przebudzenia się w epoce renesansu aż po wiek XVIII włącznie, epokę romantyzmu, która objawia liczne znamiona świadomości sennej, pozytywizm wieku XIX odpowiada przebudzeniu się na nowo; po pierwszej wojnie światowej stwierdzić można było w wielu krajach i na wielu punktach powrót do poglądów i poczuć charakterystycznych dla snu wieków średnich.
    • Źródło: s. 353
    • Zobacz też: Europa
  • W życiu spotyka się jednostki ograniczone pośród ludzi zresztą normalnych, którzy zarabiają na życie i zajmować mogą stanowiska w społeczeństwie. Studium człowieka głupiego rzuca światło na istotę inteligencji. Widać, czego brak głupiemu i czego mu potrzeba. Niestety, głupota nie jest pojęciem dostatecznie określonym. Jako charakterystyczne cechy głupiego człowieka podają nie: brak wiadomości, brak wykształcenia (chociaż i to bywa niekiedy skutkiem głupoty), tylko ciasny zakres zainteresowań i ubóstwo pojęć.
  • Wiadomą jest rzeczą i oczywistą, że wiedza każda stanowi o potędze, o mocy człowieka w walce o byt, a brak wiedzy, ciemnota mścić się zwykła – więc nic dziwnego, że zarówno człowiek pierwotny, dawny, jak i niecywilizowany czy cywilizowany współczesny instynktownie wiedzy szuka. Ma bowiem, jak każda żywa istota, wrodzony popęd do zdobycia mocy nad wszystkim, pośród czego żyje. I człowiek posiada przyrodzone środki do zdobywania wiedzy. Niedoskonałe wprawdzie, ale jedyne. Innych, pewnych, nie ma. Są nimi organy zmysłowe i zdolność do przytomnego, uważnego, krytycznego myślenia, ma przyrodzoną ciekawość i zdolność do zdziwień i spostrzeżeń, ma przyrodzoną obawę przed sprzecznościami, które zawsze sygnalizują jakiś błąd, jakiś fałsz, pomyłkę, choć nie zawsze wiadomo, po której stronie.
    • Źródło: s. 10
    • Zobacz też: wiedza
  • Zadaniem każdej nauki jest poznanie jakiegoś zakresu przedmiotów. Poznać jakikolwiek przedmiot i znać go, znaczy: umieć go sobie uprzytomnić i móc o nim wydać możliwie wiele sądów prawdziwych, innymi słowy: dowiedzieć się, jaki jest pewien przedmiot ze wszech względów i, jeśli można, wiedzieć, dlaczego jest właśnie taki, jakie znamiona posiada i w jakim stopniu, od czego zależy i co za sobą pociąga i w jakiej mierze. Osiągnięte poznanie pewnej grupy przedmiotów stanowi zupełną wiedzę o nich. Celem nauki jest zdobycie wiedzy.
  • Zakonnice, którym stroju odmienić nie wolno, mają raz na zawsze strój tak niezwykły, że i bez zmiany zwraca uwagę.
  • Zakresy wyrazów wyobraźnia i fantazja krzyżują się w sposób następujący: wyobraźnia dzieli się na odtwórczą, czyli pamięć zmysłową, i wytwórczą, czyli fantazję konkretną. Fantazja zaś, tyle co pomysłowość, dzieli się na konkretną, czyli wyobraźnię twórczą i na fantazję oderwaną.
  • Zdaje się, że wyraz geniusz nie jest nazwą jakiejś wyraźnie określonej grupy umysłowości, tylko jest wyrazem pochwalnym pełnym uwielbienia, który przypada w udziale niepospolitym a cenionym osobistościom zależnie od mody, jaką się cieszą ich dzieła, i sugestii, jaką potrafią rozwinąć ich wielbiciele. Nie istnieją też testy dla geniuszów. Nawet w Ameryce.
    • Źródło: s. 405
    • Zobacz też: geniusz

Tom II

(Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1963)

  • Alkoholizmem nazywa się namiętność do alkoholu. W Europie rozpowszechniona mimo fatalnego wpływu na zdrowie fizyczne i psychiczne. Bleuler przytacza wyrok sądu monachijskiego, wedle którego sześć do ośmiu litrów piwa dziennie ma leżeć jeszcze w granicach normy alkoholowej w pojęciu przeciętnego Bawarczyka. Innymi słowy: alkoholizm jest w pewnych okolicach Europy chorobą nagminną, zastarzałą.
  • Artysta może się w dziele sztuki wypowiadać umyślnie albo mimo woli. Autor Psalmów umyślnie wypowiada modlitwę; najwidoczniej chce tego i wie, że to robi. Mimo woli wypowiada się autor wtedy, jeżeli nie zamierzał objawić pewnego przeżycia albo pewnej dyspozycji, a jednak zostawił w dziele ich symptomatyczne ślady. W ten sposób zjawiają się w dziełach literackich i plastycznych ślady sympatii rasowych, narodowych, znamiona chorób umysłowych, wady spostrzeżeń, pamięci, uwagi, niecenzuralne skłonności uczuciowe.
    • Źródło: s. 280
    • Zobacz też: artysta
  • Asceza religijna wymaga więcej: wyzbycia się wszelkich sympatii i przywiązań, nawet do osób najbliższych krwią, nawet do miejsc, do warsztatu pracy, a skupienia myśli i uczuć wyłącznie na Bogu i na własnym szczęściu pośmiertnym. (…) Rzecz jasna, że trudniej o takie życie wewnętrzne pośród ciężkiej, rzeczywistej, twardej walki o byt – łatwiej w ciszy i beztrosce klasztoru lub pustelni. W tych warunkach życie religijne rozwija się najbujniej u osobników, dysponowanych do kontemplacji, do skupienia się na własnych przeżyciach. Ale i tam ono również rzadko kiedy utrzymuje się spontanicznie, toteż podtrzymuje się je tam i ożywia rozlicznymi środkami ascetycznymi.
  • Ciekawość jest zasadniczo pożyteczną dyspozycją. Bez niej człowiek nie opanowałby otoczenia. Cechuje ona zatem osobniki inteligentne. W szczególności tak zwana „próżna ciekawość” albo czysta ciekawość, to znaczy: potrzeba bliskiego zapoznania się z czymś jedynie tylko dla samej wiedzy, a nie dla innego jakiegoś świadomego pożytku.
  • Czcią, względnie jej objawami, starają się ludzie wynagradzać drugim największe cierpienia a nawet śmierć. Nekrologi i epitafia mało kiedy nie są panegirykami. Pogrzeby imitują lepiej lub gorzej triumfalne wjazdy.
    • Źródło: s. 192
    • Zobacz też: pogrzeb
  • Często ludzie myślący krytycznie uchodzą za sceptyków, czyli nałogowo wątpiących dlatego, że nie ulegają przekonaniom, którym ulegają inni dzięki sugestii. Np. Anatol France uchodzi w pewnych kołach za sceptyka w rzeczach wiary, podczas gdy on naprawdę wcale nie wątpi, czy artykuły wiary są prawdziwe, czy są mylne, tylko wyraźnie i z całą pewnością uważa pewne artykuły za mylne, a interesuje go mechanizm psychologiczny szerzenia się wierzeń. Zatem nie ma powodu nazywać go sceptykiem. Jego i tak myślących, jak on.
  • Człowiek o żywym poczuciu religijnym odczuwa jako grzech nie tylko pewien rodzaj czynów, ale odczuwa również stan grzechu, stan trwałej „nieczystości” w sobie samym lub innych. Ten stan nie polega na trwałych dyspozycjach psychicznych do zbrodni – można popaść weń przez nieuwagę, przez pochodzenie, przez samo przyjście na świat. Wedle wierzeń i poczuć chrześcijańskich wszystkie noworodki, a nawet zarodki ludzkie są już od pierwszej chwili życia jednostkowego w stanie grzechu (pierworodnego).
    • Źródło: s. 270
    • Zobacz też: grzech
  • Człowiek z natury niereligijny czeka i szuka wyjścia z biedy, i szuka zadośćuczynienia jedynie tylko przed śmiercią. Człowiek o żywym poczuciu religijnym czeka tych rekompensat życiowych przede wszystkim po śmierci. Skłonny jest wierzyć, że dobro i zło, nagroda i kara, to nie są kategorie czysto życiowe, związane wyłącznie z życiem społecznym pewnych ssaków, tylko rad wierzy, że to są kategorie kosmiczne, które mają znaczenie we wszechświecie zawsze i wszędzie (…).
  • Dzieła sztuki powstają pod wpływem uczuć i nadają się do sugerowania stanów uczuciowych, są też doskonałymi środkami do wywierania sugestii, do poddawania uczuć i przekonań, do agitacji, ale rzadko się nadają jako środki do obiektywnej informacji.
    • Źródło: s. 295
    • Zobacz też: sztuka
  • Fakt wypierania przykrych przejść ze świadomości nie powinien dziwić – nasz organizm duchowy działa przecież w ogóle celowo. Działa tak, żeby nam zbytnio nie psuć obrazu nas samych i życie czynić znośnym.
  • Honor stanowi wielką i zrozumiałą wartość życiową. Wiele jednostek ceni go nad życie, niektóre cenią go na równi z ojczyzną. Mało kto wie zresztą, co to jest właściwie i na czym polega, ale sam ten wyraz należy do świętych znaków. Chociaż nie ma jasnego, ustalonego, jednego znaczenia, jak się można przekonać z pierwszych rozdziałów kodeksu honorowego, jest otoczony czcią, a zwroty, w których go ktoś użyje nie mechanicznie, budzą niepokój, powagę i pewien strach.
    • Źródło: s. 180
    • Zobacz też: honor
  • Istnieją niezmiernie liczne przejścia pomiędzy niewątpliwą normą a zdecydowaną chorobą psychiczną. Tyczy się to przede wszystkim jednostek wybitnych, żyjących i znanych z historii. Żeby je zrozumieć, a przynajmniej zbliżyć się do ich zrozumienia, potrzeba się koniecznie zapoznać z życiem psychicznym w jego postaciach anormalnych, chorych. Toteż dziś nie sposób uprawiać z pożytkiem krytyki literackiej lub artystycznej, wnikać w psychikę poetów, plastyków, wielkich wodzów, założycieli religii, dzieci, bohaterów czy zbrodniarzy, nie zapoznawszy się, choćby w zarysie, z psychopatologią.
  • Jeden ze sposobów walki z obawą polega na tym, że przygotowujemy się na najgorsze i udajemy, że nam wszystko jedno.
    • Źródło: s. 173
    • Zobacz też: obawa
  • Jest rzeczą wiadomą, jak bardzo gniew zaślepia i jak wielkie a nie przewidziane szkody przynosi – okazuje się więc pod tym względem nieszczególnym urządzeniem przyrody, jakkolwiek widać w nim pewną celowość. Jest to przecież wzmożenie energii napastniczej u istoty żywej, która się czuje zagrożona w swej mocy.
    • Źródło: s. 178
    • Zobacz też: gniew
  • Jest złudzeniem, bardzo rozpowszechnionym, sądzić, że autor dzieła sztuki pragnie wyrażać w swoim dziele to wszystko, co odczuwa widz lub słuchacz, kiedy z dziełem obcuje. Równie dobrze można by sądzić, że urwiska tatrzańskie chcą straszyć turystów, a lipa w Czarnolesiu objawiała serdeczność dla tego, który pod nią siadał.
    • Źródło: s. 280
    • Zobacz też: autor
  • Ludzie pragną wiedzieć, jak się powodzi ich sąsiadom i przykro im na ogół, jeśli tego nie wiedzą. Ta ciekawość rzadko jest bezinteresowna. Nie chodzi w niej o samą wiedzę, tylko o jej znaczenie życiowe. Nie wiedzieć, co się dzieje u sąsiada – to z jednej strony być narażonym na jego nieprzewidziane pociski i zasadzki, a z drugiej: nie móc go wyzyskać przy sposobności.
    • Źródło: s. 157
    • Zobacz też: sąsiad
  • Magia stanowi zarodkowe stadium dla nauk przyrodniczych, które z czasem wchodzą na jej miejsce. Ale tzw. myślenie magiczne utrzymuje się nadal i znajdujemy je w związku z poczuciem religijnym w obyczajach, przesądach, życzeniach, przekleństwach, zaklęciach, gusłach, praktykach czarodziejskich, które lud bierze zupełnie serio, a człowiek wykształcony często uważa za potrzebne osłaniać je pozorami badań naukowych, albo brać je z uśmiechem wyższości, kiedy się do nich również ucieka.
    • Źródło: s. 272
    • Zobacz też: magia
  • Miewają też paranoicy widzenia nieraz i wtedy, gdy czują swe wysokie posłannictwo. Niejeden zapuszcza długie włosy i nieporządną brodę i przeciwstawia się tym otoczeniu. Paranoicy pisują niekiedy bałamutne dzieła i zyskują sobie zwolenników i czcicieli. Przykładem Hoene-Wroński, Towiański. Niekiedy paranoik zapewnia publicznie, że potrafi sobie do woli przedłużać życie, albo nie tai się z tym, że istniał od wieków, czego mu nikt nie wyperswaduje, ogłasza się mesjaszem, szerzy epidemię psychopatyczną latami, a mimo to nie oddają go do sanatorium, bo laicy biorą pod uwagę to, że on w życiu codziennym orientuje się doskonale i może objawiać, nawet znaczny, spryt w interesach.
  • Myśl o tym, że nasza wiedza jest ograniczona, jest na ogół przykra. Czujemy się przy niej jak ludzie ciemni, którzy nie widzą tego, co ich otacza na każdym kroku. To przykre uczucie ma pewien rys poniżenia, nieudolności, niemocy. Od tego nieznośnego stanu uwalniają się ludzie trojako. Albo nie myślą w ogóle o świecie i życiu, oddani zautomatyzowanym zajęciom w środo wisku wciąż tym samym, albo zadowalają się wytworami fantazji, poezją, magią, mistyką, okultyzmem, własnymi i cudzymi objawieniami wszelkiego rodzaju i mitami, albo też oddają się nauce i próbują badań w tym zakresie, w którym niewiedza najbardziej im dokucza, względnie sięgają do gotowych informacji naukowych.
  • Na tle obaw i nadziei osobistych powstają katatymicznie rozliczne urojenia, których żadnym sposobem nie można choremu wyperswadować, jak długo trwa jego nastrój. W tych urojeniach on sam jest ośrodkiem, o niego idzie, jego prześladują, śledzą, o nim mówią, on jest istotą nadziemską, wybrańcem, królem, cesarzem, ma mistyczną misję do spełnienia.
  • Osobliwą postacią nienawiści jest tak zwana zawiść. Tak się nazywa nienawiść do człowieka silniejszego naprawdę lub pozornie, który się nigdy do nas nie odnosił wrogo, a jedyną jego winą jest to, że ma powodzenie, talent, majątek, dobre formy, piękność, szczęście w domu, popularność, w ogóle reprezentuje jakąś znaczną moc życiową.
  • Osoby o niezwykle szlachetnych formach i barwach ciała tracą w stroju zbytkownym, pełnym ozdób i świecideł. Stają się raczej pospolite. Zyskują w stroju możliwie prostym i skromnym. Dopiero wtedy może w całej pełni przyjść do głosu ich własna uroda, a strój odgrywa rolę dyskretnego akompaniamentu.
    • Źródło: s. 86
    • Zobacz też: ubranie
  • Panujący świeccy i duchowni otaczali i otaczają się jeszcze pompą i surową etykietą, obliczoną na to, żeby nawet ludziom obojętnym narzucić nastrój poddania się i czci, a więc uznania ich mocy; nastrój, który obowiązkowo odgrywa ich otoczenie.
  • Paranoik czuje się wielkim człowiekiem i często znajduje takich, którym to potrafi w dobrej wierze zasugerować. Ci rozwijają dalej urojenia otrzymane. Wtedy mówi się u tych drugich o obłędzie indukowanym.
  • Potrzeba własności prywatnej jest głębokim instynktem człowieka; poszanowanie cudzej – późnym wytworem kultury.
  • Radość występuje w nas również, jeżeli od niedawna stwierdzamy obecne istnienie jakiegoś doniosłego stanu o wartości dodatniej. Powiadamy: od niedawna, ponieważ radość, jak każdy stan uczuciowy, ulega stępieniu przy dłuższym trwaniu podniety, nie ulegającej widocznym zmianom. Stąd pomysł trwałej radości przy niezmiennej podniecie wydaje się psychologicznie sprzeczny.
  • Religie, które rozwinęły system swych twierdzeń, starają się ich dowodzić za pomocą założeń i definicji. Jednakże religijność, czyli skłonność do nastrojów religijnych i zachowywania praktyk religijnych, u bardzo niewielu jednostek opiera się na takim fundamencie intelektualnym i spośród ludzi, przyznających się do jakiegoś wyznania, niewielu tylko zna dokładnie stronę dogmatyczną swej wiary.
    • Źródło: s. 268
    • Zobacz też: religia
  • Są wypadki nienawiści, w których człowiek znienawidzony nic nam złego nie zrobił i przez to ściga go nienawiść tym gorsza. Albo ma obcy wygląd, albo mówi obcym językiem, albo się nie dał oszukać, albo uszedł zasadzki, albo czuje się szczęśliwy i dobrze robi tym, którzy go nienawidzą. Różnie bywa. Jeżeli druga strona objawia nienawiść, łatwiej wtedy na ogół o niechęć, która warunkuje odwet, ale bywają najgorsze nienawiści osobiste i grupowe, nie sprowokowane widoczną niechęcią z drugiej strony. Znowu wiele zależy od tego, jaka skłonność uczuciowa dominuje w człowieku.
  • Spośród różnych dyspozycji uczuciowych najczęściej utrzymuje się nie zmniejszona ambicja, żądza władzy – bardzo zrozumiała biologicznie na tle ubytku sił fizycznych i umysłowych. Władza zwykła zapewniać bezpieczeństwo osobiste, a szacunek należny wiekowi zmniejsza odpowiedzialność.
    • Źródło: s. 96
    • Zobacz też: władza
  • Szczególnie niebezpieczna jest ironia dla takich osób i rzeczy, które sztucznymi środkami, kłamstwem, przymusem, terrorem utrzymują dla siebie pozory czci lub powierzchowną cześć w otoczeniu – każda ironia łatwo staje się wobec nich mimo woli zjadliwa i zabójcza. Rzeczy i osoby wolne od kłamliwych pozorów nie mają powodu obawiać się pocisków ironii.
    • Źródło: s. 207
    • Zobacz też: ironia
  • Tak zwana krytyka literacka i artystyczna obraca się przeważnie około uzasadniania i sugerowania czci dla jednych autorów, a pogardy dla drugich. Spotyka się w niej też odpowiedniki procesów beatyfikacyjnych i kanonizacji, zdarzają się w niej często napaści i obrazoburstwa, których nie spotykamy w nauce.
    • Źródło: s. 192
    • Zobacz też: krytyka
  • Treść wiary nie jest i nie ma być dla wierzących jasna ani oczywista sama przez się. Wiara nie jest i nie ma być wiedzą ani nauką. Wierzący powinien wierzyć dlatego, że tak chce i że potrafi się do tego zmusić pod wpływem pobudek uczuciowych i potrafi zawiesić swój krytycyzm w tej dziedzinie. Wiara jest to silne trzymanie się pewnych twierdzeń, które nie mają się wydawać oczywiste i jasne, jak twierdzenia naukowe.
    • Źródło: s. 274
    • Zobacz też: wiara
  • Tylko wyjątkowym jednostkom i to w późniejszym wieku odpowiada życie małży lub ślimaka skalnego, bez wstrząśnień, dreszczów, burz, odmian, wielkich radości, walk, trudów uwieńczonych, przeszkód usuniętych, a nawet cierpień, które mijają. Nawet ci, którzy się zamknęli w klasztorze, jeszcze potrzebują większych wzruszeń, choćby to był jakiś żal doskonały w sobotę, jakaś pokuta trudniejsza, jakiś sen, jakieś widzenie, spełniona przepowiednia, jakieś święto uroczyste z wystawieniem, jakieś Boże Groby i rekolekcje co pewien czas. Nawet u tych, którzy w V wieku na pustynię uciekali przed światem, ciałem i czartem, występowały niesłychane wstrząśnienia wewnętrzne co jakiś czas w postaci pokus i widzeń, diabłów i zjaw, o których czytamy w ich żywotach.
  • U jednostek zdrowych również spotyka się takie tematy, o których z nimi dyskutować niepodobna, chociażby pozostawali w błędzie oczywistym, bo się ich nie przekona o tym, co słuszne, ani nie zachwieje ich stanowiskiem, chociażby argumenty oponenta były nieodparte. Stąd np. dysputy polityczne i religijne zazwyczaj nie prowadzą do niczego więcej, jak tylko do scysji między oponentami.
  • U ludzi ograniczonych bardzo często spotykamy upór. Trzymanie się raz powziętego postanowienia, bez względu na argumenty, na racje za i przeciw, uwalnia ich od ciężaru myślenia, daje wytyczną w postępowaniu, upraszcza wiele zagadnień tym sposobem, że ich w ogóle nie dopuszcza.
    • Źródło: s. 314
    • Zobacz też: upór
  • Uczucie nieszczere rzadko bywa głębokie, ale skłonność do nieszczerych uczuć bywa głęboko zakorzeniona i rozwinięta pracą własną i pracą otoczenia.
    • Źródło: s. 66
    • Zobacz też: uczucie
  • Ukochane dzieci wydają się rodzicom ideałami na wielu polach, chociaż im daleko do tego. Podobnie cześć dla zmarłych poetów i bohaterów utrudnia, jeżeli nie uniemożliwia, obiektywne odtworzenie ich postaci. Znane są głosy zgorszenia i protesty z tej okazji, że pewien historyk odważył się wyzyskać i ogłosić dokumenty dotyczące temperamentu i próżności Kościuszki. W tego rodzaju wypadkach wpływ uczuć na sądy jest groźny dla prawdy. Prowadzi do powstawania popularnych legend i żywotów świeckich świętych, zaciera niekiedy na zawsze wierny obraz rzeczywistości.
  • W głowie, która nie myśli, wszystko się łatwo pomieści. Podobnie jak w tej, która by wszystko wiedziała.
    • Źródło: s. 162
    • Zobacz też: głowa
  • W końcu może być w grze i zaraza psychiczna. W ten sposób nieraz jakiś długotrwały reformator tego świata udziela swego obłędu najbliższemu otoczeniu i staje się zawiązkiem jakiejś psychozy nagminnej.
  • Wiara jest bliżej spokrewniona psychologicznie ze sztuką niż z nauką. O tym nie powinni zapominać ani wierzący, ani niewierzący.
    • Źródło: s. 275
    • Zobacz też: wiara
  • Wspólna nienawiść zacieśnia węzły sympatii, czyni grupę ludzi spoistą, wzmaga jej solidarność, zmniejsza krytycyzm, zaślepia, fanatyzuje. Stąd w praktyce niektórzy kierownicy stronnictw, zgrupowań tzw. ideowych szerzą nienawiść klasową, narodową, religijną, polityczną, bo w masowych ruchach wolą mieć do dyspozycji ślepy tłum, niż ludzi myślących i krytycznych, których trzeba by przekonywać z wątpliwym skutkiem.
  • Wspólne odmawianie lub śpiewanie modlitw, nawet w obcym języku, również może stwarzać nastrój religijny, mimo że słowa ich mogą być całkowicie niezrozumiałe i tylko odmawiane, a odmawiać – to coś zupełnie innego, niż czuć i mówić.
  • Wstyd łatwo prowadzi do kłamstwa, udawania, fałszu przed drugimi i przed sobą. Kłamstwo zmierza w takich wypadkach do ukrycia słabości przed oczyma widzów. Odgrywa rolę parawanu, okopu, spełnia rolę kłamliwego kształtu lub ubarwienia, za pomocą których zwierzęta chronią się często przed napastnikami.
  • Wydaje się jednak, że najtrudniejsza nawet sytuacja nie podnieciłaby naszego intelektu, gdyby nam nie była przykra. Zabrakłoby nam pobudki do pracy myślowej; właśnie tę pobudkę stanowi dla nas uczucie. Dlatego przecież tworzą niektórzy ludzie naukę, że dolega im niewiedza; postęp techniczny wywołało przykre odczucie braków i niewygód materialnych. Intelekt ludzki działa tylko wtedy, jeżeli nim kieruje uczucie.
  • Wyraz „odpowiedzialność” występuje w licznych pustych frazesach. Na swoją „odpowiedzialność” biorą liczne akty samowoli lub gwałtu ludzie, którzy się naprawdę żadnych przykrych następstw nie obawiają i żadnych nie ponoszą. Odpowiedzialność maleje ku górze hierarchii społecznej, a jej fałszywe pozory rosną. Zbyt często pustym frazesem jest zwrot: „Ja to biorę na własną odpowiedzialność”.
  • Wyrzeczenie się przedmiotu namiętności staje się niezmiernie trudne; nawet, gdyby człowiek sam uważał z pewnych powodów za potrzebne. Namiętność nasunie mu tyle argumentów przeciwnych, że o szczere postanowienie trudno. Gdyby nawet zapadło, łatwo będzie nie dotrzymane. W języku potocznym wyraz namiętność ma wyraźny posmak ujemny. Nie mówi się o namiętnej miłości ku rodzicom lub ojczyźnie, o namiętnej pobożności, rzadko o namiętności do nauki, częściej: do sportów, ale najczęściej: do alkoholu, kart i drugiej płci.
  • Zdolność do nieulegania strachowi, chociaż się zna niebezpieczeństwo, nazywa się odwagą. Jedni z ludzi odważnych nie doznają w ogóle strachu w niebezpieczeństwach. Często dzięki przesądom, amuletom, wiarom we wróżby, dobre znaki, błogosławieństwa, dzięki przyzwyczajeniu, podnieceniu alkoholowemu – inni doznają strachu nawet bardzo silnego, a mimo to, nie uciekają i nie kryją się, tylko robią to, co postanowili.
    • Źródło: s. 176
    • Zobacz też: odwaga
  • Życie wewnętrzne religijne jest często tłem przeżyć, gwałtownie zaakcentowanych uczuciowo: zachwyceń, czyli ekstaz. W tych stanach występuje zacieśnienie pola świadomości, skupienie się wyłącznie tylko na obcowaniu z Bogiem lub jakąś inną postacią nadprzyrodzoną. To obcowanie może być niezmysłowe, może się ograniczać do żywego, rozkosznego poczucia bliskiej obecności Boga lub którego świętego, ale bez pomocy wyobrażeń, a może mieć postać rozkosznej halucynacji, obejmującej jeden lub więcej zmysłów (objawienia). Zazwyczaj pamięć takich przeżyć pozostaje po zbudzeniu się. Sprzyja takim przeżyciom młody wiek, praktyki ascetyczne, jak posty, umartwienia wszelkiego rodzaju i modlitwy oraz wrodzona dyspozycja.
    • Źródło: s. 275
    • Zobacz też: ekstaza

Rozmowa z pesymistą

(Wyd. K. Jakubowski, Lwów 1928)

Ta sekcja ma chronologiczny układ cytatów.
  • Cierpienie tylko wtedy coś jest warte, jeżeli je człowiek zwalczać próbuje i usuwać. Rozumnie.
  • Czy, niby, to co dłuższe, to ładniejsze? Nic podobnego. Za żadne skarby nie chcę obiadu, najwybredniejszego nawet, który by trwał sześć tygodni, ani koncertu nieustannego przez miesiąc, ani czarownego wschodu czy zachodu słońca, na który musiałbym patrzeć latami. Ani książki zajmującej, od której bym wstać nie mógł. Zdaje się, że każde dobro ma swój czas, przez który cieszyć się nim można. Jeżeli trwa dłużej, ponad swoją miarę właściwą, przestaje być dobrem i nuży, zamiast cieszyć. Może być, że i życie ma to do siebie. Jakichś dziewięćdziesiąt, osiemdziesiąt lat – to bardzo dużo i tak. W sam raz wystarczy. Przynajmniej dla mnie.
  • Mają przecież niektórzy dzieci do nich podobne, a jeżeli się komu dzieci niebardzo udały – to mogą mu się udać wnuki, prawnuki, albo i dzieci drugich ludzi. W nich się człowiek najlepiej odradza. One się od starszych uczą pracować i bawić się i przejmują się nieraz naturą tych, z którymi obcowały – żyją potem za nich – młode i świeże znowu jakiś czas i podają swą młodość i radość następnym pokoleniom. Cudna rzecz być falą w strumieniu życia.
    • Źródło: s. 5–6
    • Zobacz też: dziecko
  • A czy to mała przyjemność wyjść rano na świeże powietrze, wyspawszy się w miarę i żwawo pracować w jakimś takim warsztacie, który człowiek lubi, aż do zdrowego zmęczenia? A potem z wolną głową dobre żarty i figle i byle co, aby w dobrym towarzystwie?
  • Warto żyć. Samobójcy mają czego żałować. Świat to niebrzydka rzecz.
  • Lepszy Chińczyk sprowadza automobile do Pekinu, buduje fabryki, oświetla u siebie ulice, uczy się w domu, w Paryżu i Berlinie, rano wstaje i ma ręce pełne roboty, żeby u siebie wyplenić ciemnotę, głupotę, brud, barbarzyństwo i nienawiść, a gorszy Chińczyk pali opium, śpi i nie myśli o niczym. Wszy zjadają go w ciszy niczym nie zmąconej.
  • Nie wart wspomnienia ten, który tylko unika zła. Dopiero ten dobry, który robi dobrze; to, co do niego należy. A nie wart żyć taki, co nie robi źle i nie robi dobrze – i nic, tylko unika zła. Unikać życia, trudu na swoim polu i męki, jak wypadnie, to wstyd dla człowieka. Wstyd dla żywej istoty. Zła nie unikać, tylko je zwalczać warto i naprawiać. I w drugich i w sobie samym. Ale nie w czterech ścianach – to jest życie godne stonogi; tylko w warsztacie, w fabryce, w szkole, w polu, w domu, w sklepie, w biurze, w żywej współpracy z drugimi.
    • Źródło: s. 9
    • Zobacz też: zło
  • Wiesz, zawsze dobrze jest się zastanowić, o co my się właściwie pytamy, kiedy nam się jakieś pytanie nasuwa. Bo nieraz nas dręczą pytania wieloznaczne i niejasne i fałszywie postawione, o których lepiej było nie myśleć.
    • Źródło: s. 9–10
    • Zobacz też: pytanie
  • Samobójstwo, to dopiero pieczątka hańby, którą życie kładzie na lichych jednostkach ich własną ręką.
  • Śmierć w pojedynku albo kalectwo w nim odniesione – to w oczach ludzi myślących nie zaszczyt, tylko naturalna kara za głupotę i brak cywilnej odwagi. Bo ze strachu przed opinią głupich ludzi ludzie niemądrzy stają do pojedynków. Boją się, żeby ich ktoś niemądry nie posądził o brak ambicji i dlatego wolą: usiłowane morderstwo.
  • A jeżeli nas przy pracy kiedyś, albo przy zabawie śmierć zaskoczy, nie będziemy się gryźli z tego powodu. Jeżeli każdy z nas powie sobie wtedy: com mógł zrobić w życiu, tom robił, i com mógł brać z życia, tom brał. Dobrze teraz i drugim miejsce zrobić. Czekają. Dla mnie przynajmniej wielką będzie radością, że wcale nie jestem „niezastąpiony”, tylko na moje miejsce, którem wypełniał, jak umiałem, przyjdzie drugi, młody, który to równie dobrze, ba – lepiej, przez jakiś czas, potrafi. Rzecz na tem tylko zyska. A o nią przecież chodzi przedewszystkiem. Rzecz jakaś, mnie czy tobie najmilsza, a może obu nam pospolita? O nią przedewszystkiem warto dbać, bo trwa, i koło niej chodzić, a o jednostki mniejsza. Nie myślisz, że jakoś tak?

Sprężyny działania ludzkiego

(Czytelnik, Łódź 1948)

  • Bywają potrzeby racjonalne, rozsądne, za którymi idzie prawdziwy pożytek jednostki lub grupy społecznej, i bywają nieracjonalne, których nie dyktuje rozsądek, tylko zwyczaj, nawyk, nałóg, tradycja, czasem urojenie i przesąd.

Stosunki osobiste między ludźmi

(Czytelnik, Łódź 1948)

  • Miłość powstaje na tle instynktu rozrodczego i ma bardzo wiele różnych postaci.
  • Życzliwość ma zawsze pewne granice, wyznaczone interesami życzliwego. Życzliwość to nie to samo co przyjaźń. Nie każe oczekiwać ofiar i poświęceń.

Teorie woli u Arystotelesa

(NAKŁADEM AUTORA, Z drukarni Wł. Łozińskiego, Lwów 1903)

  • Każdego, kto się choć w ogólnych zarysach zaznajomił z historią filozofii uderza ta okoliczność, że już w rozwoju filozofii greckiej spotyka się wszystkie prawie problemy późniejsze. Trudno niemal znaleźć ogólniejszą zasadę filozoficzną, którą by czasy nowsze rozwijały a której by już Grecy nie byli przynajmniej w przybliżeniu naszkicowali. U nich nauki filozoficzne w dzisiejszym znaczeniu sformułowały się po raz pierwszy – oni dali pierwszą psychologię i rozpoczęli teorię poznania, oni zostawili pierwszą logikę, etykę i estetykę, oni stąpali po wszystkich głównych drogach metafizyki późniejszej.
  • Przecież i w Platonie Sokrates argumentuje nieraz w sposób bardzo słaby i sofistyczny a jednak słuchacze nie oponują i autor zgadza się milcząco z argumentacją mistrza. Przecież i paradoksy Zenona, które w wielki kłopot wprowadzały starożytnych dla dzisiejszej krytyki nie sprawiają poważnych trudności. I powiedzenia sofistów dzisiaj osławione dla błędów niezręcznie okrytych dwuznacznością wyrazów – były dla starożytnych twardym orzechem do zgryzienia. To wszystko zdaje się świadczyć o rzeczywistym rozwoju formalnej strony umysłu ludzkiego o postępie i ewolucji na tym polu życia zarówno jak i na innych.
  • Toż siłę woli mierzy się nieraz ogólnikowo jej zdolnością do zapanowania nad pożądaniami – wolę przypisuje się tej jednostce, która postanawiać umie bez trudności zbytnich a przeprowadza postanowienia nieodwołalnie zwalczając zewnętrzne i wewnętrzne przeszkody.
    • Źródło: s. 5
    • Zobacz też: wola

Uczucia estetyczne

(Czytelnik, Łódź 1947)

  • Od wieków mówią ludzie o pogodzie pięknej i o dniach brzydkich. Od wieków śpiew słowika uchodzi za piękniejszy od głosu osła. Są więc rzeczy, które mimo zmian, jakie ze sobą przynosi moda, podobają się na ogół zawsze.
    • Źródło: s. 1
    • Zobacz też: moda
  • Piękno do życia nie wystarczy, ale bez niego żyć by nie warto.
  • Śpiew słowika podczas wieczorów czerwcowych jest uroczy – naśladuje głośne pocałunki w gęstwinie.
    • Źródło: s. 13
    • Zobacz też: słowik

Wiadomości o stylach

(Państwowe Wydawnictwo Książek Szkolnych, Lwów 1934)

  • Ludzie tylko w zawodowej pracy, w bardzo ważnych sprawach życiowych zachowują postawę duchową serio i wymagają wartości rzetelnych – poza tym lubią myśleć i czuć na niby i nadzwyczajnie cenią pozory. Potrzebują po prostu tego, żeby ich ktoś w błąd wprowadzał.
    • Źródło: s. 17
    • Zobacz też: błąd
  • Na Wschodzie, w Azji gotowały się młode siły twórcze, które miały wybuchnąć i rozlać się wraz z Islamem na południową połowę państwa rzymskiego poprzez Egipt, całą północną Afrykę, Sycylię i Hiszpanię, rozwalić ze szczętem ślady kultury starożytnej a na to miejsce wznieść bajeczne, fantastyczne swoje własne, niepodobne do dawnych pomniki odmiennej wyobraźni, odmiennego gustu, innych potrzeb. To nie była dzicz. Od Arabów nauczyli się w paręset lat później krzyżowcy, odziani w skóry, w ciężkie blachy i kolczugi żelazne, nosić koszule i złotem zdobić broń, opowiadać bajki, w których mowa nie tylko o rozlewie krwi i wznosić budowle jakby z tysiącznej pierwszej nocy. Od nich dopiero odzyskał Zachód Europy oryginalne pisma Arystotelesa, u nich uczył się medycyny w Salamance, w Hiszpanii. Algebra i Alchemia od nich wzięły nazwę i początek.
    • Źródło: s. 151
    • Zobacz też: islam
  • Oprócz jednolitości stylowej, która wynika z techniki wykonania, z indywidualności twórcy i z ducha epoki, w której dzieło powstało, objawiają dzieła sztuki niekiedy jeszcze pewne podobieństwo związane z okolicą, w której wyrosły. Inaczej wyglądały w w. XIII budowle wznoszone w Italii, a inaczej te, które budowano równocześnie we Francji. Różnią się też od siebie średniowieczne kościoły polskie i włoskie albo niemieckie. Inaczej mieszka góral pod Zakopanem a inaczej koło Innsbrucka. Chciałoby się wobec tego mówić o stylach narodowych. Jednakże średnie wieki i czasy nowożytne aż do Rewolucji francuskiej nie znały narodów tylko państwa, a znowu zasięgi różnych kultur — te istniały zawsze — nie pokrywały się i nie pokrywają dziś z granicami państw.
    • Źródło: s. 7
    • Zobacz też: styl
  • Wiele czynników pracuje na razie nad tym, żeby różnice narodowościowe między ludźmi pogłębić i nawet zaostrzyć. Człowiek oświecony interesuje się jednak nie tylko tym, co duch ludzki stworzył w granicach jego własnego kraju; potrafi ocenić i pragnie poznawać to, co piękne, bez względu na granice przestrzenne i granice w czasie.
    • Źródło: s. 9
    • Zobacz też: granica
  • Zaczyna się wielki okres powrotów w życiu duchowym Italii a za nią Europy. Przychodzi powrót do samodzielnego badania i odtwarzania przyrody, jak to niegdyś robili Grecy, zamiast ulegania tradycji ostatnich wieków, powrót do ideału wolności osobistej, zamiast poddania się karności obyczaju przykazanego, powrót oświecenia, opartego na trzeźwych spostrzeżeniach; powrót w sztuce do tradycji czysto italskiej i greckiej. Okres tych wszystkich powrotów nazwano okresem Odrodzenia, czyli Renesansu.

Zarys psychologii

(Książnica-Atlas, Lwów-Warszawa 1929)

  • Najłatwiej o przekształcenie zasłyszanych wiadomości wśród ludzi nieoświeconych a nieobojętnych. Początkowe dzieje narodów toną też, jak wiadomo, w powodzi bajek i legend, które historycy z trudem próbują rozwikływać.
  • Skłonność do podwyższania siebie samego charakteryzuje różnego rodzaju fanfaronów, blagierów, zarozumialców, jeżeli występuje w przesadnej postaci. Gdy mierna, ratuje człowieka w upadku ducha, po doznanej porażce, poniżeniu. W postaci chorobliwej prowadzi do tzw. urojeń wielkościowych. Kto cierpi na takie urojenia, ten uważa się np. za istotę nadprzyrodzoną, za cesarza, za od wieków wybraną jednostkę, wyjętą z pod wszelkich obowiązków, do której otoczenie całe winno się stosować, robi milionowe zakupy na kredyt, choć nie ma na drobne wydatki, drukuje manifesty, choć go nikt nie zna itd.
  • Życie towarzyskie stwarza często sposobność do uczuć nieszczerych; nieszczerych form używają między sobą w aktach urzędowych dyplomaci, nieszczere typy ludzkie osiągają często powodzenie w polityce, w publicystyce i w karierze prywatnej, ponieważ odróżnić u kogoś uczucie szczere od nieszczerego jest bardzo trudno, jeżeli ktoś dobrze udaje jego objawy.
    • Źródło: s. 153
    • Zobacz też: uczucie

Listy

  • Czy Pan myśli, że w ogóle o mnie chodzi? I że ja się swoją osobą interesuję? Nie o to chodzi! Ja się przecież w ogóle kończę i odbyłem swoje, jak umiałem. O Apollona chodzi i o lampy.
    • Źródło: list do Andrzeja Nowickiego; Andrzej Nowicki, Nauczyciele, Wydawnictwo Lubelskie, Lublin 1981, s. 230–231.
  • Nakręciłem radio na jakąś niemiecką stację. Już zaraz Deutschland i Vaterland i Heil Hitler. Dlaczego w całym świecie wciąż jakieś owczarnie robią i obory, i stada, i spędzanie do kupy, i agitowanie, i prowadzenie za kółko w nosie, a przy zawiązanych oczach! Dajcie trochę żyć poszczególnemu człowiekowi – poza świetlicą, lokalem publicznym, pochodem, obchodem, nabożeństwem i kazaniem ustawicznym i poza tłumem jakichś tam wiernych i zaprzysiężonych (…)
    • Źródło: list do Heleny Dąbczańskiej, 24 grudnia 1935; Andrzej Nowicki, Religia i ateizm w listach Władysława Witwickiego do Heleny Dąbczańskiej, „Przegląd Religioznawczy”, 1980, nr 4 (118), s. 33.
    • Zobacz też: stado
  • ... ja się z nimi (uczniami Wilhelma Wundta) porozumieć nie mogę. Używają innej terminologii i mają inne poglądy psychologiczne. Ma tutaj kurs tylko Wundt (...). A Brentano, Höfler i wszystko inne – to się nazywa die ältere Psychologie. (...) Mnie to drażni okropnie, kiedy ludzie operują pojęciami Wundtowskimi, jak czymś, czemu odpowiadają stosunki rzeczywiste i kiedy dla nich Wundt a prawda to wszystko jedno.(...) Pojmuję, że człowiek, który prosto z gimnazjum tu przyjedzie, staje się wiernym i niewątpliwym Wundta uczniem i wielbicielem. Mnie to tę korzyść przynosi, że się z Wundtem i Lippsem poznam, to jednak niemiłe, że mnie tu traktują jak misjonarze dzikusa. Bo doprawdy jest coś religijnego w tej ich sile przekonywania, a raczej świętości tych przekonań. To są prawdy niewzruszone, które „nowsza” psychologia odkryła i nad którymi nie ma dyskusji.
    • Źródło: list do Kazimierza Twardowskiego, 9 maja 1902; napisany krótko po dopuszczeniu Witwickiego do udziału w pracach eksperymentalnych prowadzonych w laboratorium psychologicznym Wundta; Teresa Rzepa, Psychologia Władysława Witwickiego, Wydawnictwo Naukowe Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, Poznań 1991, s. 83–84.
    • Zobacz też: Wilhelm Wundt
  • Jamesa studiuję teraz. Przeczytałem Pragmatyzm, Nałóg i Pogadanki psychologiczne dla nauczycieli. On jest ciągle popularny i ciągle żartuje, a mętny przy tym wszystkim jak rzadko. Nie mogę powiedzieć, żeby przy bliższym poznaniu mój szacunek do niego wzrastał. Mam niemiecką polemikę z jego Doświadczeniem religijnym z mnóstwem cytatów z oryginału, którego brak było w bibliotece uniwersyteckiej. To są naprawdę kpiny czy humbug amerykański. Eksperymentalne badanie Boga za pomocą dawek eteru, alkoholu i gazu rozweselającego podawanych pobożnym Amerykanom. Treść snów to równie dobry materiał empiryczny, brak jakichkolwiek kryteriów odróżniających rzeczywistość od halucynacji, fakt od złudzenia, prawdę od przesądu, z wyjątkiem jedynych i pożytecznych następstw praktycznych. Ciekaw jestem wiedzieć, czy James czytał Teaiteta, bo mi się jego filozofowanie wydaje strasznie lekkie, nie liczące się z trudnościami, które się nasuwały przy tych samych tezach jeszcze Grekom starożytnym. Jego teoria uczuć także to miała. Ogromnie arogancka.
  • Bądź przekonana, że ja niczego nikomu do wierzenia nie podaję. Tego się w ogóle nie robi w naukowych książkach. I tak samo nikomu nie narzucam swoich myśli. Wprost przeciwnie. I tekst… i komentarz zachęcają do myślenia samodzielnego tych, którzy myśleć potrafią. Zapewne, że niejeden cymbał powtarza nieraz jak papuga to, co przeczytał, ale trudna na to rada. Mądremu człowiekowi te książki nie zaszkodzą – takie mam głębokie przekonanie, a z ludźmi ograniczonymi i niedobrymi liczyć się przy tej pracy nie można.
    • Źródło: list do siostry (zakonnicy); Kazimiera Jeżewska, przedmowa do: Władysław Witwicki, Dobra Nowina według Mateusza i Marka, PWN, Warszawa 1958, s. 7.
  • Czy istnieje jakiś Bóg dla mnie? Jakoś nie narzuca mi się to urojenie. Jeszcze najbliżej Boga położyłbym Rzeczywistość – to wszystko co jest, istnieje, i ja też do tego należę i od tego zależę, i to jest wszędzie, i bywa dobre i bywa złe, a jest nieuchronne i nieugięte, i wieczne i wielkie. O tym bogu uczy logika, fizyka i nauki przyrodnicze i psychologia. Częścią jego twarzy jest widok nieba w nocy i przez mikroskop też jego twarz oglądam, a o jego „woli” uczy mechanika i nauka o cieple, o elektryczności, o ruchu drgającym, i optyka, i biologia. Umiem zgadzać się z tą wolą bożą.
    • Źródło: list do siostry (zakonnicy); Kazimiera Jeżewska, przedmowa do: Władysław Witwicki, Dobra Nowina według Mateusza i Marka, PWN, Warszawa 1958, s. 6.
    • Zobacz też: Bóg, rzeczywistość
  • Wierz mi, że ja swojej sławy nie szukam ani rozgłosu. Ja tylko nad tym pracuję, żeby i wierzący i nie wierzący byli oświeceni; jedni wiedzieli, w co i dlaczego wierzą, a drudzy wiedzieli, w co i dlaczego nie wierzą – a nie tak: bij zabij jeden na drugiego i nikt nikogo dobrze nie rozumie.
    • Źródło: list do siostry (zakonnicy); Kazimiera Jeżewska, przedmowa do: Władysław Witwicki, Dobra Nowina według Mateusza i Marka, PWN, Warszawa 1958, s. 6.
  • Wiesz, mnie się zdaje, że pracować, jak człowiek potrafi najlepiej, to zawsze na Bożą chwałę wyjdzie na końcu. I zdaje mi się, że kto szczerze nie całkiem głupie książki pisze, ten Prawdzie służy. Nawet jeżeliby się pomylił i nie miał słuszności. Drudzy go poprawią. Nie dziś – to jutro. Ja głęboko w to wierzę, że Prawda to dobra rzecz i że w końcu zwycięża i pomnaża się w świecie powoli – przez wieki. I nie spada sama, tylko ją wypracować potrzeba.
    A zawsze sobie to pamiętam, jakem w auli lwowskiego uniwersytetu, dostając dyplom doktorski, z głębokim przekonaniem przyrzekał prace naukowe pisać tak, jakem się nauczył, i to nie dla zysku i nie dla próżnego rozgłosu, tylko dlatego, żeby się Prawda pomnażała na świecie.
    I tak staram się robić.
    • Źródło: list do siostry (zakonnicy); Kazimiera Jeżewska, przedmowa do: Władysław Witwicki, Dobra Nowina według Mateusza i Marka, PWN, Warszawa 1958, s. 7.
    • Zobacz też: prawda
  • Miłość przecież najczęściej pada ofiarą samozatrucia produktami własnej realizacji. Trucizną dla niej nasycenie, spowszednienie, opatrzenie, ustawiczność, dostępność…
    • Źródło: list do syna Tadeusza, 12 września 1929; Teresa Rzepa, O niektórych wydarzeniach związanych z historią polskiej psychologii stosowanej, w: Teresa Rzepa, Cezary W. Domański (red.), Na drogach i bezdrożach historii psychologii, t. 5., Wydawnictwo Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej, Lublin 2016, ISBN 9788377847213, s. 115.

Wstępy do tłumaczeń

  • Platon nie był systematykiem ani człowiekiem zrównoważonym i spokojnym. Treści jego pism nie podobna związać w układ wolny od sprzeczności, porządny, zamknięty. W poszczególnych dialogach nie zawsze łatwo znaleźć temat główny i położyć pod tytułem dopisek, który by mówił, o co właściwie chodzi w danej rozmowie. W toku dialogów, jeśli zważać na styl, na zabarwienie uczuciowe ustępów, na ich siłę sugestywną – nie zawsze łatwo odgadnąć, po której stronie grają sympatie autora, który z danych przeciwników wypowiada to, co autor sam uważa za słuszne, a który zajmuje stanowisko autorowi obce i antypatyczne. Akcenty wiary i uczucia padają często po obu stronach, które prowadzą w dialogu walkę. To wygląda na ślad walk wewnętrznych w duszy samego autora. To tylko widać zawsze, że ten człowiek nie pisał nigdy na zimno, że jego myśli mają gorący, żywy podkład uczuciowy, że go osobiście mocno obchodziło to, co pisał. Uczucie ponosi go, psuje mu dyspozycję, powoduje dygresje i burzy proporcję w rozmiarze ustępów.
    • Źródło: Wstęp do własnego tłumaczenia Państwa (t. I) Platona, Wydawnictwo ALFA, Warszawa 1994, s. 7.
  • Sokrates, podobnie jak każdy człowiek, uczuć doznawał, ale uczuć nie słuchał świadomie, bo uczucia są gwałtowne i chcą brać człowieka za łeb, po tyrańsku; słuchał tylko rozumu, bo on jest chłodny i radzi tylko po obywatelsku, pokazuje, przedstawia, ale nie porywa, nie opanowuje.
    • Źródło: Wstęp do własnego tłumaczenia Uczty Platona, Wydawnictwo ALFA, Warszawa 1994, s. 21.
    • Zobacz też: Sokrates
  • W r. 399 oskarżono go, jak wiadomo, o ateizm, herezję i psucie młodzieży. Tymi kamieniami tłum i w starożytności najchętniej ciskał w zbyt wybitne jednostki, jeśli tak były nieostrożne, że przed tłum szły z tym, co nie jest dla mas; tym kamieniem trafiony padł i Sokrates.
    • Źródło: Wstęp do własnego tłumaczenia Uczty Platona, Wydawnictwo ALFA, Warszawa 1994, s. 29.
    • Zobacz też: Sokrates

Inne

  • A zatem: ponieważ ambicja jest powszechna, budzi się mimowolnie, sprawia przyjemność i korzyść przynosi, przeto uważamy ją za instynkt, mający na celu rozwój jednostki a w dalszym następstwie niekiedy i społeczeństwa.
    • Źródło: Analiza psychologiczna ambicji, Polskie Towarzystwo Filozoficzne, Lwów 1936, s. 43.
    • Zobacz też: ambicja, instynkt
  • Ciało ludzkie ma tylko jedną twarz – dusza ludzka może ich mieć więcej i niejedna miewa.
    • Źródło: O typach charakteru, Wydawnictwo Sekcji Psychologicznej Towarzystwa Wiedzy Wojskowej, Warszawa 1939, s. 7.
    • Zobacz też: twarz
  • Dla stopnia inteligencji nie ma znaczenia ogólny zapas czyichś wiadomości. Na ten zapas składają się przecież wiadomości żywe i martwe. To znaczy: wyposażone w tendencję logiczną i drugie, pozbawione jej, choć złożone w pamięci. Tylko ruchomy kapitał wiadomości robi człowieka mądrym; to robią tylko te wiadomości, którymi człowiek potrafi operować, a więc coś z nich wysnuwać jako wniosek, albo coś z ich pomocą uzasadniać, czerpać z nich potrzebne racje i następstwa. Reszta to martwy balast, bez znaczenia.
    • Źródło: Pojęcie inteligencji, Wydawnictwo Sekcji Psychologicznej Towarzystwa Wiedzy Wojskowej, Warszawa 1938, s. 33–34.
    • Zobacz też: inteligencja
  • Dobrego reżysera żartów nazywamy dowcipnym. Rzecz jasna, że gdy odbiorca jest człowiekiem inteligentnym, figlarz musi objawiać niepospolitą bystrość, spostrzegawczość, pomysłowość, zręczność umysłową, jeżeli ma się wydać dowcipny; w oczach odbiorcy ograniczonego, tępego wystarczy, jeśli drugiemu podstawia nogę lub udaje idiotę.
    • Źródło: Komizm, hasło w encyklopedii „Świat i Życie”, T. II, Książnica Atlas, Lwów-Warszawa 1934, s. 1269.
    • Zobacz też: żart
  • Interesujący był referat psychjatry Dra Stransky'ego z uniwersytetu wiedeńskiego. Mówił o autorytecie i o subordynacji. Stwierdzał, że w każdym człowieku tkwi pewna skłonność do opanowywania drugich i do poddawania się komuś, kto wygląda na mocniejszego. W różnych momentach i okolicznościach te dwie tendencje zostają w różnym stosunku wzajemnym. Ludzie o przeważającej tendencji do poddawania się szukają sobie powag, autorytetów, wymyśJają je sobie i wierzą w nie łatwo. (…) Stransky ilustrował wykład tak barwnymi przykładami w humorystycznym tonie i mówił tak żywo a tak ostrożnie zarazem, że dostał huczne oklaski z audytorium. Nikt nie zauważył, że ten człowiek nie wierzy i fakt wiary bardzo po świecku pojmuje – dopiero na drugi dzień przyznawał się Stransky do tego ostrożnie i niby to wstydliwie, aby sobie nie zrazić wierzącego audytorium. (…)
    Wyszedł wtedy jakiś pastor szwajcarski na stopień i, jakby go sumienie ruszyło, wyznał, że zbyt wiele było słońca na Kongresie – zbyt różowe poglądy, powiada, i zbyt idealna zgoda. Pytał, czemu się nie odezwał nikt z niewierzących. „Gdzież jest ten niewierny, ten trup, którego sekcjonujemy od tygodnia? Niechby i on był przyszedł do głosu.” Wtedy Dr. Stransky z uprzejmym uśmiechem przyznał się, że wczoraj próbował ostrożnie szerzyć zapach trupi – jeżeli go zebranie nie poczuło, to nie jego wina. I tak figiel rozpogodził atmosferę, która nabierała w końcu barw coraz bardziej dramatycznych.
    • Źródło: I Międzynarodowy kongres poświęcony psychologii religii w Uniwersytecie Wiedeńskim w tygodniu Zielonych Świąt 1931 r., „Kwartalnik Psychologiczny”, T. II, 1931, nr 4, s. 403–404, 409.
    • Zobacz też: Erwin Stransky
  • Kiedy dziś Włosi odnawiają tragedię grecką w ruinach teatru w Syrakuzach i zjeżdżają się na tę uroczystość spod Alp i z nad brzegów Adrii, to nie jest u nich pospolita impreza artystyczna, jak każde inne przedstawienie artystyczne – oni w niej znajdują wielki, prosty wyraz własnej, dawnej, nie dochrzczonej duszy. Więcej oni niż ludzie z północy. W ich kościołach najlepszych są ołtarze z wanien rzymskich, które wieki średnie rabowały w termach rozwalonych. Termy wyszły z użycia w chrześcijaństwie. Arcybiskupi tron w Mediolanie przerobiony z ołtarza Dionizosa. Ściany katedry w Syrakuzach trzymają stare doryckie słupy ze świątyni Ateny na Ortygii, to samo na każdym kroku w Rzymie.
    • Źródło: Z Pompei i z Syrakuz, Przegląd Warszawski, T. II, 1924, nr 33, s. 380.
    • Zobacz też: Włosi
  • Klasę potrzeba mieć w ręku, ale ją prowadzić bez bata. Ona sama pójdzie. I pociągnie bez: „Hajta i wiśta”. I bez: „Cicho tam!” i „Proszę o spokój!” i „Który tam znowu?” Tylko nauczyciel musi zleźć z kozła a sam się w pierwszym rzędzie przyprząc do kwestii, którą ma z uczniami z miejsca ruszyć a nie rwać z kopyta, tylko razem z chłopakami brać; wedle ich tempa a nie swego. A nie zapamiętać się przy tym i nie zapomnieć, że nie dla siebie pracuje, tylko drugich do roboty zaprawia.
    • Źródło: Obraz pierwszej lekcji psychologii w klasie ósmej, Zygmunt Pomarański i Spółka, Zamość 1921, s. 3–4.
    • Zobacz też: klasa, nauczyciel
  • Ludzie mało czytają. Wiele się na to składa. Naprzód to, że książka dziś za droga, jak na kieszeń wykształconego człowieka, a niewykształcony zawsze się bez niej obchodzi. Potem to, że wolne chwile, które dawniej człowiek czytający spędzał z książką w ręku, dziś mu zabiera radio, kino, sport, a niekiedy dancing. Może być, że tu przyczyna, a może i gdzieś indziej.
    • Źródło: Jak czytać warto, w: Trzeci Almanach Świata Kobiecego, Księgarnia Polska B. Połonieckiego, Lwów 1928, s. 3.
    • Zobacz też: czytelnik, książka
  • Nie tylko u nas można po wojnie zauważyć masowy odwrót dusz w uroczy świat snów na jawie. Jedni, zmęczeni, odpoczywają na jego tle, drudzy, nie wyszli jeszcze z tego stanu świadomości prymitywnej, mają już prawo głosu i decyzji i nadają ton w najważniejszych sprawach życia; inni żyją z hipnozy mas. Jeśli nie mamy wrócić w mroczne czasy średnich wieków – a dziś zmierzamy w tę stronę szybko – ktoś niech czuwa!
    • Źródło: Z filozofii nauki, „Przegląd Warszawski”, R. III, nr 24, wrzesień 1923, s. 298.
    • Zobacz też: sen
  • Pisać wierszy nie próbowałem nigdy; wydawało mi się, że ci, którzy to robią, udają coś i coś bezwstydnie pokazują przed drugimi czy przed sobą.
    • Źródło: Jak się uczyli współcześni wybitni pisarze polscy (odpowiedź na ankietę), „Wiadomości Literackie”, nr 2 (106), 10 stycznia 1926, s. 2.
    • Zobacz też: wiersz
  • Platon zgoła nie wykluczał fizycznych zbliżeń między ludźmi, którzy się kochają. Miłość u Platona to mniej więcej tyle co bardzo głęboka, szczera, bogata przyjaźń, ilulstrowana, jeżeli tego ludzie bardzo pragną, nielicznymi zbliżeniami fizycznymi, bez niczyjej krzywdy. Nie: walka dwóch egoizmów, nie: drapieżna i zachłanna chęć posiadania drugiej osoby na niepodzielną własność i nie: pociąg dwóch płci…
    • Źródło: Co wiem o miłości?, wywiad z Władysławem Witwickim, „As. Ilustrowany magazyn tygodniowy”, nr 45/1937, 7 września 1937, s. 13.
    • Zobacz też: miłość platoniczna
  • Płacz, podobnie jak i śmiech, jest zjawiskiem społecznym, ma swój sens przyrodniczy ze względu na drugich ludzi i to życzliwych. Gdyby człowiek nie żył w rodzinach i grupach społecznych – nie płakałby. Nie tylko z tego powodu, że mniej by miał przyczyn do płaczu, ale dlatego, że nie miałby wtedy komu płakać. A tak płacze nieraz i w samotności, ale o wiele ciszej, niż na intencję drugich, przy ludziach.
    • Źródło: Życie twarzy ludzkiej, „Problemy”, nr 5/1949, s. 292, (przedruk fragmentu podręcznika dla malarzy Anatomia plastyczna).
    • Zobacz też: płacz
  • Pod wpływem praktyk religijnych, modlitw, ćwiczeń duchownych, zachowania się zgodnego z powziętymi supozycjami i unikania pewnych książek, rozmów i własnych myśli niebezpiecznych supozycje religijne mogą u tych ludzi w pewnych momentach przechodzić w przekonania.(...) Ich przekonania świeckie umieją gasnąć zawsze, kiedy trzeba, żeby nie przeszkadzały. One nie przestają istnieć. Umieją tylko nie odzywać się, nie działać, kiedy nie pora na to. Wierzący sami czują, kiedy najlepiej nie myśleć, nie zastanawiać się, nie odpowiadać sobie samemu na pytanie, nie zadawać pytań, nie zestawiać swoich dwóch stanowisk w tej samej sprawie.
  • Praca publicystyczna polityków wymaga umiejętności wywoływania hipnozy masowej, jest pracą sugestjonerów. Przykładów przytaczać nie będę – łatwo znajdzie je każdy w robocie stronnictwa, którego nienawidzi.
    • Źródło: Z filozofii nauki, „Przegląd Warszawski”, R. III, nr 24, wrzesień 1923, s. 296.
    • Zobacz też: polityk
  • RUINY PARTENONU, widziane z pomiędzy kolumn Propylejów. Forma ogólna nie uległa zmianie od starożytności. Przetrwała barbarzyństwo wieków średnich i czasów nowożytnych.
    • Źródło: Przechadzki ateńskie, Polskie Radio, Warszawa 1939, s. 10 (opis fotografii).
    • Zobacz też: Partenon
  • Szczęścia nie potrzeba szukać umyślnie, tylko żyć dzielnie a szczęście samo się znajdzie. Gdyby się zaś i nie znalazło, to i mniejsza o to, byleby sprawa szła naprzód, byleby była zrobioną robota, na której dokonaniu nam zależy, byleby obsadzony był nasz posterunek społeczny, byleby w czyn wprowadzone były moje zdolności kulturotwórcze.
    • Źródło: Analiza psychologiczna pragnień jako podstawa etyki, „Muzeum. Czasopismo Towarzystwa Nauczycieli Szkół Wyższych”, 1905, R. 21, zeszyt 12, s. 1036.
    • Zobacz też: szczęście
  • Świat obiektywny jest jeden i jest określony jednoznacznie. Do niego odnoszą się jednak niezliczone, bardzo różne, często niepodobne do siebie światy subiektywne.
    • Źródło: W sprawie przedmiotu i podziału psychologii – odczyt wygłoszony na posiedzeniu sekcji filozoficznej XI Zjazdu Lekarzy i Przyrodników Polskich w Krakowie (1911), w: Księga Pamiątkowa ku uczczeniu 250-tej rocznicy założenia Uniwersytetu Lwowskiego przez króla Jana Kazimierza r. 1661, t. 2., Lwów 1912, s. 11.
    • Zobacz też: obiektywizm, świat
  • Tło uczuciowe tańców w rozumieniu potocznym wyjątkowo tylko ma charakter nieerotyczny. Zdarzają się tańce estradowe, osnute na fikcji polowania, zabawy albo bitwy – wtedy czynnik erotyczny, wypędzony z treści mimicznej, znajduje swoje miejsce w wyglądzie i stroju półnagiego tancerza lub tancerki. Natomiast taniec towarzyski zachowuje swoje tło erotyczne stale. Inna rzecz, że publicznie i głośno wysuwa się na plan pierwszy higieniczne i czysto towarzyskie znaczenie tańców, a ich wartość erotyczna jest sprawą, o której się mówi tylko prywatnie albo wcale.
    • Źródło: O naturze tańca, „Muzyka”, 7–9/1929.
    • Zobacz też: erotyka, taniec
  • To jest robota podobna do haftu albo do układania mozaiki: kamyk po kamyku. Każde słowo opatrzyć trzeba, osłuchać i „obwąchać”, bo idzie nie tylko o to samo znaczenie, ale przy tym o ton i o woń słowa i zwrotu. O ten sam rytm, a gdzie można – to i o dobór dźwięków, bo i to nieobojętne w słowie Platona.
    • Opis: o przekładzie dzieł Platona
    • Źródło: U polskiego tłumacza Platona. Rozmowa z prof. Władysławem Witwickim, „Wiadomości Literackie”, nr 14 (118), 4 kwietnia 1926, s. 1.
    • Zobacz też: tłumaczenie
  • U podstaw porządku społecznego nie leżą związki złe, przeciwne naturze, w których się ludzie sami trują i męczą i w których się paczą dusze dzieci, tylko związki dobre, naturalne, niepapierowe, w których ludzie sami są szczęśliwi i mogą stwarzać atmosferę miłości dzieciom. Komu więc zależy na porządku społecznym, ten nie powinien ustalać i umocowywać formułami prawa związków złych, nieszczęsnych, pozornych, tylko powinien rozumnie i poczciwie dopuszczać ich prawne rozwiązywanie, a tym samym umożliwiać nieszczęśliwym ludziom poprawę: zakładanie związków dobrych, naturalnych, szczęśliwych i przez to trwałych. Zatem rozwody wydają się potrzebne i dobre.
    • Źródło: Czy rozwody są potrzebne?, „Świat Kobiecy”, nr 10, 15 maja 1927, s. 203.
    • Zobacz też: rozwód
  • Umysły dogmatyczne łatwiej ulegają sugestiom masowym, umysły krytyczne trudniej. Działalność polityczna a nawet obrona państwa wymaga w znacznej mierze podatności na sugestię masową i bodaj że nie obeszłaby się bez niej. Ktokolwiek do prywatnych czy publicznych celów potrzebuje tłumu, ten stara się go sfanatyzować a nie budzić w nim krytycyzmu. Zaślepienie, jednostronność bezkrytyczna wiara, to są czynniki pożądane dla przywódców każdego masowego ruchu. Stąd władcy, mężowie stanu i politycy popierają raczej pożądane prądy religijne. One zawsze sprzyjają masowym sugestiom, ułatwiają fanatyzowanie mas.
    • Źródło: X. Filozofia, w: Co Polska traci skutkiem niedostatecznego uprawiania nauki, „Nauka Polska”, 1925, R. 5, s. 177–178.
    • Zobacz też: fanatyzm, polityka, sugestia
  • Wiedzieć, co dobre i złe – rzecz ludzka. Tylko myśleć trzeba.
  • (…) wykształcenie matka odebrała tylko elementarne w klasztorze Sakramentek we Lwowie, jej wyobraźnia poetycka, nie wyzyskana i niekształcona, wypowiadała się w wierze w cuda, duchy, zjawy, w zabiegach pobożnych i modlitwach, w żarliwym życiu religijnym jej samej i obu córek, z którymi była w serdecznym porozumieniu. (…) Na choroby w domu pomagała woda z Lourdes i cudowny obrazek Pana Jezusa (…) Nowenny odmawialiśmy wszyscy klęcząc wieczorami przed ołtarzykiem Serca Jezusowego. Wisiał na ścianie pomiędzy łóżkiem matki i siostry, paliła się na nim wieczna oliwna lampka z czerwonego szkła. (…) Nad drzwiami medalik cudowny św. Benedykta chronił od złodziei pokój, w którym i tak trudno było coś ukraść, bo nędza wyglądała z każdego kąta. Św. Antoni Padewski pomagał szukać rzeczy zgubionych, Matka Boska Nieustającej Pomocy ratowała w cięższych i lżejszych chorobach, Niepokalanie Poczęta w małej figurce porcelanowej miała też swój ołtarzyk w pokoju – świeckich obrazków w ogóle nie było na ścianach. Największy obraz na ścianie to było Niepokalane Poczęcie Papuzińskiego.
    W zimie chodziliśmy o w pół do siódmej na roraty przed szkołą, do Trzech Króli śpiewaliśmy w domu kolędy, w poście co niedzieli odmawiałem u św. Mikołaja Gorzkie Żale od 4 do 8 po południu, a w piątki wieczorem obchodziłem na klęczkach 14 stacyj Męki Pańskiej. W maju co wieczór zasypiałem podczas Litanii Loretańskiej w kościele Bernardynów lub u św. Mikołaja. (…)
    Najbardziej świeckie były miesiące letnie. Wtedy już tylko jakieś 4-godzinne nabożeństwo dziękczynne i ekspiacyjne, dni krzyżowe, Boże Ciało, św. Trójca, św. Piotr i Paweł, Matka Boska Zielna lub imieniny siostry najstarszej i własne nakazywały nabożeństwa poza niedzielami. (…)
    I w lecie jednak dzień, zmrok i część nocy wypełniały myśli i nastroje związane z wiarą religijną. Co dzień rano przed śniadaniem trzeba było głośno mówić na klęczkach przed ołtarzykiem Ojcze Nasz, Zdrowaś Mario, Wierzę w Boga, modlitwę do Anioła Stróża i Modlitwę za umarłych na końcu. To samo wieczorem przed snem.
    • Źródło: Ankieta w sprawie utraty wiary religijnej; Andrzej Nowicki, Witwicki, Wiedza Powszechna, Warszawa 1982, s. 76–77.

O Władysławie Witwickim

  • Można mieć pewne zastrzeżenia do Witwickiego o wybór przedmiotu badań, o ograniczenie go tylko do ludzi związanych z jednym wyznaniem (katolicyzmem). Szkoda, że nie podjął analizy religijności ludzi niewykształconych, wychodząc z założenia, jakoby religijność ta nie nastręczała większych zagadek psychologicznych.
    • Autor: Jan Szmyd, Psychologiczny obraz religijności i mistyki. Z badań psychologów polskich, Wydawnictwo Naukowe Wyższej Szkoły Pedagogicznej, Kraków 1996, s. 203.
  • Na uwagę zasługuje fakt, iż Witwicki łączył psychologiczną analizę opisywanych postaci z historyczną, socjologiczną, prawną oraz językową interpretacją faktów i wydarzeń. Jednym z rezultatów zastosowania wspomnianej metody jest odkrycie szeregu charakterystycznych cech struktury psychicznej jednostek proroczych, do których zaliczyć można Jana Chrzciciela, Chrystusa i różnych proroków. Do charakterystycznych właściwości psychicznych tego typu ludzi należą, po pierwsze, poetyczno-fantazyjne usposobienie, dosłowne traktowanie przenośni poetyckich (…); po drugie charakterystyczne rozdwojenie jaźni: z jednej strony powołanie mesjańskie i świadomość swej wyjątkowości (przeświadczenie, że Bóg przez nich przemawia i że przeznaczeni są przez niego do spełnienia wyjątkowej roli), z drugiej – zwyczajne odczucia ludzkie, krytyczne i realistyczne.
    • Autor: Jan Szmyd, Psychologiczny obraz religijności i mistyki. Z badań psychologów polskich, Wydawnictwo Naukowe Wyższej Szkoły Pedagogicznej, Kraków 1996, s. 196.
    • Zobacz też: prorok
  • Na uwagę zasługuje zawarta w listach Witwickiego koncepcja czasu. W przeciwieństwie do św. Augustyna, który uważał zarówno przeszłość, jak przyszłość za sfery niebytu, a teraźniejszość redukował do nie posiadającego żadnych wymiarów oka mgnienia, w którym jeden niebyt (to, czego jeszcze nie ma) przelewa się w drugi niebyt (to, czego już nie ma), Witwicki ujmował czas na podobieństwo przestrzeni i uważał zarówno przeszłość i przyszłość za coś istniejącego.
    • Autor: Andrzej Nowicki, Witwicki, Wiedza Powszechna, Warszawa 1982, s. 115.
  • O przekładach dialogów Platona trudno napisać więcej niż uczynił to Witwicki sam we wstępach, objaśnieniach i komentarzach. To była miłość Witwickiego, miłość jego życia. Od czasów gimnazjalnych po ostatnie dni. Stosunek do Platona – rzec można – przyjacielski. A Sokrates stanowił dla niego wzór mędrca. Sokrates to „ja idealne” Witwickiego. To „dzięki” Sokratesowi Witwicki jest uznany za twórcę psychologicznej metody uprawiania historii filozofii przez badanie osobowości filozofów. Z kolei dzięki Witwickiemu Sokrates i dziś żyje, rozmawia z nami po polsku, poucza nas i beszta: jest zrozumiały mimo upływającego czasu.
    • Autor: Teresa Rzepa, Psychologia Władysława Witwickiego, Wydawnictwo Naukowe Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, Poznań 1991, s. 204–205.
  • Pierwsze przekłady platońskie czytał Witwicki znajomym po powrocie z podróży do Lipska, gdzie zapoznał się z Ucztą i Gorgiaszem. To były obszerne streszczenia dialogów, wpadające miejscami w dosłowny przekład. Słyszał je Twardowski i skłonił Witwickiego, aby swój przekład Uczty czytał na pierwszym naukowym posiedzeniu Polskiego Towarzystwa Filozoficznego. Po posiedzeniu, podczas kolacji u Töpflera, na prośbę Chmielowskiego, czytał go po raz drugi. Potem zgłosił się Staff, aby rzecz – już w dosłownym przekładzie – wydać u Połanieckiego. To był początek. A kiedy podczas pierwszej wojny światowej Witwicki przetłumaczył Fajdrosa i znów go czytał w kółku znajomych, powiedział mu Twardowski, że powinien dać Polsce całego Platona. Tego wezwania Witwicki posłuchał. I tak się począł we Lwowie pierwszy pełny polski przekład dialogów platońskich.
  • Przede wszystkim Witwicki – jako coraz bardziej znany i ceniony autor podręcznika psychologii, tłumacz i komentator dialogów Platona, lektor radiowy, autor artykułów prasowych poruszających m.in. problemy wychowania, zalotów, prowadzenia dyskusji, mody, tańca itp. – nadawał ton międzywojennej psychologii i oddziaływał na umysły kolejnych pokoleń psychologów.
    • Autor: Teresa Rzepa, O niektórych wydarzeniach związanych z historią polskiej psychologii stosowanej, w: Teresa Rzepa, Cezary W. Domański (red.), Na drogach i bezdrożach historii psychologii, t. 5., Wydawnictwo Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej, Lublin 2016, ISBN 9788377847213, s. 111.
  • Swoistość stylu myślenia psychologicznego i specyfikę wytworzonej psychologii zawdzięczał Witwicki nie tylko zdolnościom i umiejętnościom naukowym i artystycznym oraz wytrwałej pracy, lecz także mocy i trwałości owoców spotkania z pierwszym swym nauczycielem (i jedynym autorytetem) – Kazimierzem Twardowskim. Twardowskiemu zawdzięczał Witwicki przede wszystkim ukształtowanie postawy racjonalisty i sceptyka wobec tego, co niezgodne z rozumem; postawy uczonego niezależnego od autorytetów, lecz pełnego uznania dla filozofii i kultury starożytnej.
    • Autor: Teresa Rzepa, Psychologia Władysława Witwickiego, Wydawnictwo Naukowe Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, Poznań 1991, s. 220–221.
    • Zobacz też: Kazimierz Twardowski
  • W latach trzydziestych XX wieku powstała w Polsce książka, której żaden wydawca nie odważył się wówczas wydać. Była nią Wiara oświeconych Władysława Witwickiego. Jej pierwsze wydanie ukazało się w języku francuskim w Paryżu w 1939 roku; w języku polskim wydano Wiarę oświeconych dopiero po drugiej wojnie światowej. Na podstawie własnych badań eksperymentalnych autor, wybitny psycholog i doskonały popularyzator wiedzy, starał się określić, czym właściwie jest wiara w tamten świat ludzi mających znaczne wykształcenie. Witwicki przeprowadzając ankiety wykrył liczne niekonsekwencje, sprzeczności, irracjonalizmy. Respondenci wahali się w odpowiedziach na pytania, czuli się zakłopotani, nie wiedzieli w końcu, czy wierzą w niektóre dogmaty, czy też nie. Witwicki zastrzegał się, że interesują go jedynie akty wiary, a nie przedmiot. Książka jego stanowiła swego czasu przysłowiowy kij włożony w mrowisko, ponieważ uświadamiała czytającemu, ile niekonsekwencji zawiera stosunek ludzi współczesnych do treści własnych wierzeń i wyobrażeń.
  • Witwicki mówił czasami o tym, że czuje się tylko „jedną kroplą w oceanie życia” i ta świadomość przynależności do czegoś bezgranicznie wielkiego, pięknego, wartościowego i wiecznego daje mu szczęście. Sądzę jednak, że od uczucia, że jest cząstką Przyrody, znacznie większą rolę odgrywało uczucie przynależności do świata Kultury, związane ze szczególnym typem stosunków międzyludzkich. Ciągłość kultury polegała dla Witwickiego na ciągłym przekazywaniu sobie „lamp”, czyli światła wiedzy, światła pasji badawczej i światła pasji twórczej. W tej perspektywie najważniejszym typem stosunków międzyludzkich były dla Witwickiego związki między nauczycielami i uczniami.
    • Autor: Andrzej Nowicki, Witwicki, Wiedza Powszechna, Warszawa 1982, s. 113.
  • Witwicki nie wahał się zakwestionować jakiegokolwiek zwyczaju, opinii, wierzenia, przekonania – ufając, że rozum ludzki jako główny sędzia zagwarantuje racjonalną ocenę i przyznanie racji temu, kto wbrew zwyczajom, wierzeniom, obiegowym opiniom i powszechnym przekonaniom głosi prawdę.
    • Autor: Teresa Rzepa, Psychologia Władysława Witwickiego, Wydawnictwo Naukowe Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, Poznań 1991, s. 201–202.
  • Z postawy kultu rozumu i wiary w jego moc wynikała potrzeba samodzielności poznawczej, potrzeba uwalniania się od wszelkich autorytetów. Nieuznawanie autorytetów warunkowało (m.in.) oryginalność naukowej twórczości Witwickiego, lecz nie przynosiło mu uznania właśnie ze strony autorytetów naukowych.
    • Autor: Teresa Rzepa, Psychologia Władysława Witwickiego, Wydawnictwo Naukowe Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, Poznań 1991, s. 201.
    • Zobacz też: autorytet