Erich Honecker
Erich Honecker (ur. 25 sierpnia 1912 w Neunkirchen, zm. 29 maja 1994 w Santiago) – niemiecki dekarz, który nieznacznie minął się z powołaniem, bo zamiast dachów stawiał mury.
Reprezentował on najsmutniejszy barak w obozie socjalistycznym. Wywiad zachodnioniemiecki uważał Honeckera za chłopaka cierpiącego na zespół Aspergera, gdyż miał obsesyjne hobby i marne relacje z dziewczynami. Zagadał po raz pierwszy w wieku trzydziestu lat i to tylko po to, by zapytać się, czy może kupić album o różach. Z takim charakterem mógł on zostać wyłącznie politykiem. Na swoje szczęście Honecker poznał Margot Feist i wyszedł na prostą. Coś jednak z przegrywu pozostało, bo podczas spotkań przywódców państw niemieckich Honecker zawsze miał 179 cm wzrostu, a Helmut Kohl 180 cm.
Erich Honecker uchodzi za najnudniejszego dyktatora komunistycznego. Na pewno nie był tak przystojny jak Nicolae Ceaușescu bądź Josip Broz-Tito. Nie bawił się również jak Leonid Breżniew, pijący chociażby z okazji Dnia Serka Wiejskiego. Nie należał również do żadnej subkultury, choć Wojciech Jaruzelski chciał mu oddać swoje okulary i zachęcić go do bycia depeszem.
Honecker miał swoją słabość, jakim były Wyścigi Pokoju. W 1980 roku marzył, by zorganizować zawody na trasie Berlin-Gdańsk, gdzie peleton czołgów uspokoiłby sytuację na Wybrzeżu.
W 1989 roku spieprzył wszystko, czego dokonał. Pozwolił na wyburzenie muru, spalił Schabowskiego podczas konferencji prasowej i zmusił obywateli NRD do ucieczki do ambasady Niemiec Zachodnich w Warszawie. O ile dwie pierwsze wpadki wybaczono, tak Drang nach Osten na korzyść Polski nie mogło ujść płazem. Nawet nie potrafił porządnie zadłużyć swojego kraju, bo do 3 października 1990 roku kraj nie zdążył zbankrutować. Po odsunięciu od władzy trafił do szpitala w Związku Radzieckim, a po grudniu 1991 roku został przekazany władzom zjednoczonych Niemiec. Rozprawa tak się ciągnęła, że Honecker zdecydował się dać nogę. I to spieprzył, bo zamiast Argentyny wybrał korwinistyczne Chile.