cieja, Ernesta, Maxymilijana. Na posłuchaniu publiczném przecież, wspomniał jak zawsze tylko o katoliku i zgodzie (14 Sierpnia); mowę tę jego drukowano podówczas w Rzymie. Miał też list do Kromera od papieża, datowany z dnia 10 Stycznia 1581. Ciągle w żalach i ubolewaniach, nad stratą Stefana powiadał to, co Rzym Kromerowi: „obierzcie takiego, coby jemu był równy;“ temi słowami chciał oznaczyć Austryjaka. Nie przebierał w środkach, siał niezgodę, wspierał pieniędzmi obietnice rakuskie, intrygował na polu; arcybiskup katolicki a nie wahał się stać na czele różnowierców, był głową Górki i Zborowskich. Miał pewną nadzieję, że Maxymilijana wykieruje na króla. Łatwo teraz powiedzieć, co się w duszy nuncyjusza stało, gdy Karnkowski królem ogłosił Zygmunta. Jakiś czas marzył nawet o zapaleniu wojny domowej. Nie miał przyjaciół w massie narodu, ztąd publiczna niechęć zawrzała przeciw niemu, kiedy się dowiedziano, że wstąpił na szczyt wieży ś. Jana, otoczony Jezuitami, pewny że ujrzy bitwę na polu elekcyjném, którą wywołać miały jego intrygi. Szlachta przez wzgardę zwała go kulasem, gdy w istocie miał jedne krótszą nogę. Niezgód pożoga, nie doczekał się jednak bitwy, ale kardynała Radziwiłła burzył i przyczynił się do podwójnej elekcyi. Niezrywał jednak ani z królową, ani z prymasem ale pracował nad biskupami, aby się opierali rozszerzaniu swobód religijnych różnowiercom, chociaż na różnowiercach spoczywały wszystkie nadzieje Maxymilijana. Gdy arcyksiążę zbliżył się do Polski, nuncyjusz z Warszawy, gdzie dla sąsiedztwa z królową, niebardzo mu było swobodnie mieszkać, wyjechał do Bodzęcina, dóbr Myszkowskiego biskupa krakowskiego, z którym miał zachowanie i ztamtąd polecał się obudwu stronnictwom na pośrednika. Gdy Maxymilijan sprawę przegrał, upokorzył się zacięty nuncyjusz i uznał Zygmunta królem, który bawił podówczas w Niepołomicach (w Maju 1588 r.) i wjazd uroczysty odbył do Krakowa, gdzie przez królowe ze czcią serdeczną został przyjęty. Nuncyjusz popierał tedy sprawę wiary katolickiej, prosił Zygmunta aby godne osoby mianował na biskupstwa i dostojności kościelne, aby świeckie urzędy rozdawał samym katolikom, protegował u ojca świętego Lwa Sapiehę, który nie tylko że sam się nawrócił ale i żonę nawrócił, którego nuncyjusz został kumem, gdy do chrztu trzymał mu córkę; szło o to, aby ojciec święty dał Sapieże przywilej słuchania mszy w domu. Popierał też sprawę wiary w Rumunii, gdy Bartłomiejowi Bruti, komornikowi hospodara maltańskiego dosyłał z Polski na missyję Jezuitów: znajdował się między niemi Stanisław Warszewicki, brat Krzysztofa, do Rzymu zaś pisał, aby jenerał przysłał Bernardynów. Missyi tej, którą gorąco Annibal się zajął, dosyć szczęśliwie się wiodło, wspomina o niej często w swoich listach nuncyjusz. Ostro bił na kalwinów wileńskich, którzy dla emulacyi z Jezuitami chcieli założyć swoje własne kollegijum. Jednocześnie imieniem papieskiém wręczył breve królowi za uwolnieniem Maxymilijana. Kiedy w tym celu papież wyprawił do Polski kardynała Aldobrandiniego, nuncyjusz gotował mu świetne przyjęcia, wreszcie sam pojechał do Będzinia naprzeciw legatowi. Po zagodzeniu tej sprawy, Annibal pojechał na sejm do Warszawy i w Marcu 1589 r. zebrał biskupów polskich w zakrystyi u ś. Jana i wymownie ich ziagrzewał do dzielnej obrony wiary katolickiej i do reformy nadużyć w karność kościelnej. Zobowiązali się mu obietnicą biskupi i w części dotrzymali słowa, gdy przez ich upór sejm odrzucił konstytucyję przychylną dla różnowierców. Zabawny nuncyjusz mieszał się we wszystko, chciał nawet z powodu mającego się odbyć hołdu księcia kurlandzkiego, założyć protestacyję przeciw temu, że niby stolica apostolska ma pretensyje dawne do Kurlandyi. W Maju nuncyjusz jeździł z królem przez Lublin do Krasnegostawu odwiedzić Maxymilijana. Chciał z nim dalej je-
Strona:PL Encyklopedyja powszechna 1860 T1.djvu/937
Wygląd